IZBA PAMIĘCI – Niezłomni w obliczu przesladowań (wywiad TV Zielona Góra) oraz Rezolucja z 1933 roku; Odpowiedź na zarzuty – Przebudźcie się! z 8 lipca 1998 ‚Zgromadzenie z 1933 roku — dowodem odwagi czy pójścia na kompromis?’ oraz wiele dodatkowych informacji potwierdzających męczeństwo Świadków Jehowy podczas II wojny światowej (i nie tylko)

W filmie wywiad z udziałem przedstawicieli Towarzystwa Strażnica i profesora historii po emisji filmu ‚Niezłomni w obliczu prześladowań’ (https://www.jw.org/pl/wiadomo%C5%9Bci/wiadomo%C5%9Bci/regiony/niemcy/fragment-filmu-niez%C5%82omni/) w zielonogórskiej TV lokalnej;

Zrzut ekranu z 2016-01-23 02:49:35

Rezolucja z 1933 roku; Odpowiedź na zarzuty

W Przebudźcie się! Z 8 lipca 1998 napisano:

Zgromadzenie — dowodem odwagi czy pójścia na kompromis?
Niektórzy utrzymują, że przez owo zgromadzenie w Berlinie w 1933 roku i przyjęcie powyższej rezolucji czołowi Świadkowie próbowali wyrazić poparcie dla nazistowskiego rządu i jego nienawiści do Żydów. Takie twierdzenia rozmijają się jednak z prawdą. […..]

BIBLIJNA PODSTAWA UZASADNIAJĄCA OBOWIĄZEK ZACHOWYWANIA CHRZEŚCIJAŃSKIEJ NEUTRALNOŚCI

Do kogo należą wszystkie królestwa tego świata?

 

 

Czym się różni teokracja od demokracji?

Czym się różni teokracja od demokracji?

 https://bioslawekblog.wordpress.com/wp-content/uploads/2016/01/1610026_643144185780274_8183908335092562938_n.jpg?w=648

W jakim czasie dziejów człowieka mialo się spełnić proroctwo z Micheasza 4:1-5?

indeks

 

Biblia wyraźnie naucza, że chrześcijanie nie mogą uczestniczyć w wojnach tego świata

Micheasza 4 : 1- 5 I stanie się pod koniec dni [w czasach ostatecznych-w naszych czasach Ew. 24, Dan.12:1 ], że góra domu Jehowy [religia ciesząca się Bożym uznaniem. Prawdziwe chrześcijaństwo] będzie utwierdzona ponad szczytem gór i wyniesiona ponad wzgórza [inne systemy religijne Obj 18:4] i popłyną ku niej ludy. I wiele narodów pójdzie i powie : „Przyjdźcie i wstąpmy na górę Jehowy i do domu Boga Jakubowego a on będzie nas pouczał o swoich drogach i będziemy chodzić jego ścieżkami [śladami Jezusa (Jan. 14:6), por. Obj. 22:1: „A duch i oblubienica [….] mówią: ‚Przyjdź!’ i Mat. 24:14]”. Z Syjonu [Rządu Bożego w niebie, złożonego z Jezusa i 144 000 pomazańców Obj. 7:4, Hebr 12:22; Obj 14:1] bowiem wyjdzie prawo, a słowo Jehowy — z [niebiańskiej Hebr 12:22] Jerozolimy. […..] I przekują swe miecze na lemiesze, a swe włócznie na noże ogrodnicze. Nie podniosą miecza, naród przeciw narodowi [Świadkowie Jehowy chociaż wywodzą się z różnych narodów nie uczestniczą w wojnach. Stanowią jeden duchowy i braterski naród], ani się już nie będą uczyć wojowania [prawo chrystusowe, które wyszło z niebiańskiego Syjonu zabrania chrześcijanom odbywania służby wojskowej i uczestnictwa w wojnach tego szatańskiego świata 2Ko 4:4, Łuk. 4:5-8]. Bo wszystkie ludy, każdy z nich, będą chodzić w imieniu swego boga; my natomiast będziemy chodzić w imieniu Jehowy, naszego Boga, po czas niezmierzony, już na zawsze.

Niektórzy twierdzą, że powyższe proroctwo wypełni się dopiero w Królestwie Bożym (Mat. 6:10) i w związku z tym nie dowodzi ono obowiązku przestrzegania chrześcijańskiej neutralności przez prawdziwych naśladowców Jezusa. Nic bardziej błędnego. Proszę zauważyć, co napisano w ostatnim zdaniu. Gdy prawdziwi słudzy Boży będą chodzić w imieniu Jehowy, niewierni będą chodzić w imieniu swojego boga. W Królestwie Bożym nie będzie już ani niewiernych (Przy. 2:21, 22), ani innej religii prócz prawdziwej: „ziemia będzie napełniona poznaniem Jehowy, tak jak wody pokrywają morze(Iza. 11:9). Religia fałszywa upadnie zanim Boży Rząd obejmie władzę nad ziemią (Obj. 14:8).

 

PRZYKŁADY BIBLIJNE, NA KTORE BEZPODSTAWNIE POWOŁUJĄ SIĘ PRZECIWNICY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ NEUTRANLNOŚCI

„Kto nie ma miecza niech sprzedan szatę”

„Kto nie ma miecza niech sprzedan szatę”

 

Czy Korneliusz po nawróceniu dalej służył w rzymskim wojsku?

Czy Korneliusz po nawróceniu dalej służył w rzymskim wojsku?

Jan Chrzciciel i żołnierze

Jan Chrzciciel i żołnierze

10154988_641400959287930_8184576676042157912_n

 

Prawo Boże jest ‚nieredukowalnie złożone’

Jakuba 2:11
„Ten bowiem, który powiedział: Nie cudzołóż!, powiedział także: Nie zabijaj! Jeżeli więc nie popełniasz cudzołóstwa, jednak dopuszczasz się zabójstwa, jesteś przestępcą wobec Prawa.„
imagesZrzut ekranu z 2016-01-26 02:40:17

 

 


W PRZEBUDŹCIE SIĘ! Z 8 LIPCA 1998 NA STRONACH 12 I 13 NAPISANO:

 

 

IMAGE0050– Na

Świadkowie Jehowy — odważni w obliczu hitlerowskiego zagrożenia
ŚWIADKOWIE JEHOWY są dobrze znani z niezłomnego trzymania się Słowa Bożego, Biblii. Taka postawa często wymaga odwagi i niewątpliwie wywiera wpływ na ich życie oraz stosunki z drugimi. Świadkowie darzą na przykład głębokim szacunkiem ludzi ze wszystkich grup etnicznych i kulturowych. Miłują Boga oraz bliźnich (Mateusza 22:35-40). W pełni zgadzają się z oświadczeniem apostoła Piotra:
„Z całą pewnością dostrzegam, że Bóg nie jest stronniczy, lecz w każdym narodzie godny jego upodobania jest człowiek, który się go boi i czyni to, co prawe” (Dzieje 10:34, 35).
Na całym świecie Świadkowie Jehowy cieszą się też opinią ludzi szanujących prawo, porządek i władzę. Nigdy nie stanowili zarzewia buntu i nigdy nie będą do niego podżegać. Postępują tak nawet wtedy, gdy w pewnych krajach są prześladowani za wzorowanie się na apostołach, którzy oświadczyli: „Musimy być bardziej posłuszni Bogu jako władcy niż ludziom” (Dzieje 5:29; Mateusza 24:9). Równocześnie Świadkowie uznają prawo drugich do wyznawania przekonań religijnych zgodnych z ich własnym sumieniem. Zachowywanie nieustraszonej chrześcijańskiej postawy przez Świadków Jehowy w Niemczech i innych krajach zdominowanych przez Adolfa Hitlera jest faktem historycznym. Ich odwagę, miłość do Boga i bliźnich oraz poszanowanie dla prawa, porządku i wolności religijnej ilustruje pewne znamienne wydarzenie z 1933 roku, które rozegrało się w Berlinie.
Bezkompromisowy stosunek do Hitlera Przeszło 50 lat temu dobiegła końca dwunastoletnia dyktatura Hitlera, który wprowadził przerażające rządy rasizmu i zbrodni. Ale do tej pory nie zagoiły się rany zadane ludzkości przez reżim nazistowski. Z historii wynika, że zaledwie kilka grup śmiało sprzeciwiło się faszystowskiej tyranii i otwarcie ją piętnowało. Należeli do nich Świadkowie Jehowy, których nazwano ‛małą wysepką niesłabnącego oporu [moralnego], istniejącą w łonie sterroryzowanego narodu’. Ich odważną postawę rzetelnie udokumentowali uznani historycy. Jednakże niewielkie grono krytyków — w tym również osoby niegdyś związane ze Świadkami Jehowy — zarzuca im, iż na początku starali się pójść na ugodę z reżimem hitlerowskim. Twierdzi się, że przedstawiciele Towarzystwa Strażnica bezskutecznie próbowali przypochlebiać się nowemu rządowi i że przynajmniej przez jakiś czas popierali rasistowską ideologię, która w końcu doprowadziła do zagłady sześciu milionów Żydów. Te poważne zarzuty są całkowicie bezpodstawne. Poniżej podajemy bezstronny opis wspomnianych wydarzeń, oparty na dostępnej dokumentacji, z uwzględnieniem tła historycznego. Spojrzenie w przeszłość Świadkowie Jehowy działają w Niemczech od ponad stu lat.
W 1933 roku na terenie tego kraju około 25 000 Świadków oddawało cześć Bogu Jehowie i rozpowszechniało literaturę biblijną. Chociaż ówczesna konstytucja niemiecka gwarantowała wolność wyznania, to Świadkowie często byli celem oszczerczych kampanii, inicjowanych głównie przez przeciwników religijnych. Już w 1921 roku Świadków, nazywanych wówczas Poważnymi Badaczami Pisma Świętego (Ernste Bibelforscher), oskarżano o powiązania z żydowskimi ruchami wywrotowymi. Badaczy Pisma Świętego piętnowano jako niebezpieczne bolszewickie „robactwo żydowskie”, mimo że nigdy nie podano żadnych dowodów na potwierdzenie tych zarzutów. Szwajcarski teolog Karl Barth napisał później:
„Oskarżanie Świadków Jehowy o powiązania z komunistami może być tylko wynikiem zwykłego nieporozumienia albo też świadomej dezinformacji”.
W pewnym czasopiśmie religijnym wydawanym w Niemczech oskarżono Świadków i Żydów o spisek i udział w ruchach rewolucyjnych. W odpowiedzi na to oszczerstwo w niemieckim wydaniu Złotego Wieku (poprzednik Przebudźcie się!) z 15 kwietnia 1930 roku napisano:
„Nie mamy podstaw uważać tego pomówienia za zniewagę, gdyż żywimy przekonanie, że Żyd jest co najmniej równie wartościowym człowiekiem jak nominalny chrześcijanin; nie zgadzamy się jednak z powyższym kłamstwem kościelnej gazety, ponieważ ma ono na celu zdyskredytowanie naszej działalności, jak gdyby była ona wykonywana nie na rzecz Ewangelii, lecz Żydów”.
W związku z tym profesor historii John Weiss zauważył:
„Świadkowie byli wolni od niemieckiego nacjonalizmu i rasizmu i nie dumali w nieskończoność nad tym, że Żydzi nie chcą się nawrócić. Wciąż trzymali się pierwotnego przekonania chrześcijan, iż wszystkich potencjalnych uczniów Chrystusa należy przekonywać”.
Co się stało po dojściu Hitlera do władzy? Dnia 30 stycznia 1933 roku Adolf Hitler został nowym kanclerzem Niemiec. Jego rząd nie ujawniał od razu swych zbrodniczych i radykalnych celów. Dlatego na początku owego roku niemieccy Świadkowie wraz z milionami swych rodaków uważali, iż Partia Narodowosocjalistyczna ma prawowity mandat do sprawowania rządów. Mieli nadzieję, iż narodowi socjaliści (naziści) zrozumieją, że jako pokojowo usposobieni, posłuszni prawu chrześcijanie, nie są wywrotowcami zagrażającymi państwu. Nie była to bynajmniej próba pójścia na kompromis względem zasad biblijnych. Podobnie jak w innych krajach Świadkowie chcieli poinformować rząd o całkowicie niepolitycznym charakterze swej działalności. Wkrótce stało się jasne, że Świadkowie Jehowy znajdą się wśród pierwszych ofiar brutalnego ataku faszystów. Kolejny raz przypisano im współudział w rzekomym spisku bolszewicko-żydowskim. Zaczęła się fala prześladowań. Dlaczego tak mała społeczność religijna budziła wściekłość nowego reżimu? Historyk Brian Dunn podaje trzy główne powody:
1) międzynarodowy zasięg działalności Świadków,
2) antyrasistowska postawa i
3) neutralne stanowisko wobec państwa.
Opierając swe poglądy na Biblii, niemieccy Świadkowie odmawiali wypowiadania hitlerowskiego pozdrowienia, udzielania poparcia partii nazistowskiej, a potem uczestniczenia w działaniach militarnych (Wyjścia 20:4, 5; Izajasza 2:4; Jana 17:16). W rezultacie policja i bojówkarze SA (hitlerowskie Sturmabteilung, czyli oddziały szturmowe, inaczej „Brunatne koszule”) przeszukiwali domy Świadków, a ich samych zastraszali, przesłuchiwali oraz stosowali wobec nich inne represje. Dnia 24 kwietnia 1933 roku władze zajęły i zamknęły biuro Towarzystwa Strażnica w Magdeburgu. Gdy po dokładnym zrewidowaniu budynków nie znaleziono obciążających dowodów, policja pod naciskiem amerykańskiego Departamentu Stanu zwróciła Świadkom ich własność. Jednakże już w maju tego samego roku w niejednym kraju związkowym Niemiec działalność Świadków Jehowy była obłożona zakazem. Świadkowie podejmują odważne działania W tym wczesnym okresie swych rządów Hitler starannie kształtował opinię publiczną, przedstawiając siebie jako orędownika chrześcijaństwa. Zobowiązywał się do obrony wolności religijnej i obiecywał, że wyznania chrześcijańskie będzie traktował z „bezstronną sprawiedliwością”. Aby to uwiarygodnić, nowy kanclerz pojawiał się w kościołach.
Wtedy właśnie wiele osób z krajów, które później znajdowały się w stanie wojny z Niemcami, wyrażało podziw dla osiągnięć Hitlera. Joseph F. Rutherford, ówczesny prezes Towarzystwa Strażnica, zaniepokojony coraz bardziej napiętą sytuacją w Niemczech, postanowił wraz z administratorem niemieckiego Biura Oddziału Paulem Balzereitem wszcząć kampanię w celu poinformowania kanclerza Hitlera, przedstawicieli rządu i opinii publicznej, że Świadkowie Jehowy nie stanowią żadnego zagrożenia dla państwa i jego obywateli. Rutherford najwyraźniej myślał, że Hitler nie wie o atakach na Świadków albo że przeciwnicy religijni nakreślili mu fałszywy obraz sług Jehowy. Przedstawiciele Biura Oddziału w Magdeburgu zorganizowali zgromadzenie i postanowili skorzystać z prawa obywateli niemieckich do składania petycji. Na krótko przedtem do Świadków Jehowy z całych Niemiec skierowano zaproszenie, by 25 czerwca 1933 roku przybyli do Wilmersdorfer Tennishallen w Berlinie. Spodziewano się około 5000 obecnych. Mimo wrogiej atmosfery przybyło ponad 7000 odważnych delegatów. Przyjęli oni specjalną rezolucję, zatytułowaną „Oświadczenie”, w której zaprotestowali przeciw ograniczeniom nałożonym na działalność Świadków. Otwarcie przedstawili swe stanowisko i zaprzeczyli oskarżeniom o jakiekolwiek powiązania z ruchami politycznymi o charakterze wywrotowym. Czytamy tam:
„Jesteśmy niesłusznie oskarżani przed urzędnikami państwowymi (…) niniejszym upraszamy przywódców i naród niemiecki o sprawiedliwe i bezstronne zbadanie faktycznego stanu rzeczy”.
„Nie toczymy sporu z nikim, nie wyłączając nauczycieli religijnych, ale musimy zwrócić uwagę na to, iż właśnie podający się za przedstawicieli Boga i Chrystusa częstokroć są naszymi prześladowcami i przedstawiają nas władzom w niewłaściwym świetle”.
Zgromadzenie — dowodem odwagi czy pójścia na kompromis?
Niektórzy utrzymują, że przez owo zgromadzenie w Berlinie w 1933 roku i przyjęcie powyższej rezolucji czołowi Świadkowie próbowali wyrazić poparcie dla nazistowskiego rządu i jego nienawiści do Żydów. Takie twierdzenia rozmijają się jednak z prawdą. Powstały na gruncie dezinformacji i błędnej interpretacji faktów. Na przykład krytycy utrzymują, że Świadkowie udekorowali Wilmersdorfer Tennishallen flagami ze swastyką. Niemniej na zdjęciach z tego zgromadzenia wcale nie widać w hali swastyk. Naoczni świadkowie potwierdzają, iż wewnątrz nie było żadnych sztandarów. Niewykluczone jednak, że jakieś flagi wisiały na zewnątrz budynku. Dnia 21 czerwca, w środę poprzedzającą to zgromadzenie, z owej hali korzystała grupa bojówkarzy faszystowskich. A dzień przed zgromadzeniem tłumy młodych ludzi wraz z oddziałami SS (Schutzstaffel, pierwotnie gwardia przyboczna Hitlera, „Czarne koszule”), SA i innymi obchodziły w pobliżu uroczystość z okazji przesilenia letniego. Tak więc w niedzielę Świadkowie mogli zastać budynek przystrojony flagami ze swastyką. Gdyby takie sztandary zdobiły elewację budynku, korytarze lub nawet samo wnętrze hali, Świadkowie by ich nie zdejmowali. Również dzisiaj, gdy wynajmują obiekty użyteczności publicznej na zebrania lub zgromadzenia, nie usuwają stamtąd symboli narodowych.
Nie ma jednak najmniejszego dowodu, jakoby Świadkowie sami wieszali flagi lub je pozdrawiali. Krytycy twierdzą też, iż Świadkowie rozpoczęli zgromadzenie niemieckim hymnem narodowym. Tak naprawdę na początku zaśpiewali pieśń „Nadzieja Syjonu”, oznaczoną numerem 64 w ich śpiewniku religijnym. Jej słowa napisano do melodii, którą skomponował Józef Haydn w 1797 roku. Pieśń ta już co najmniej od 1905 roku znajdowała się w śpiewniku Badaczy Pisma Świętego. W 1922 roku rząd niemiecki uznał utwór Haydna ze słowami Hoffmanna von Fallerslebena za swój hymn państwowy. Niemniej Badacze Pisma Świętego w Niemczech dalej śpiewali czasami pieśń 64, podobnie jak ich współwyznawcy w innych krajach. Trudno zgodzić się z tym, że śpiewanie pieśni o Syjonie mogło być próbą zjednania sobie nazistów. Pod presją antysemickiej postawy hitlerowców różne kościoły usunęły ze swych hymnów i swej liturgii takie terminy, jak „Juda”, „Jehowa” czy „Syjon”. Świadkowie Jehowy tak nie postąpili. Niewątpliwie więc organizatorzy zgromadzenia nie oczekiwali, że zdobędą przychylność rządu śpiewaniem pieśni opiewających Syjon. Być może niektórzy delegaci niezbyt chętnie śpiewali pieśń „Nadzieja Syjonu”, skoro ta kompozycja Haydna stanowiła podkład muzyczny do hymnu państwowego.
Przedstawienie stanowiska Ponieważ zmieniał się rząd, a w kraju panował zamęt, Świadkowie Jehowy chcieli jasno przedstawić swe stanowisko. W przyjętej rezolucji zdecydowanie zaprzeczyli oskarżeniom o finansowe lub polityczne powiązania z Żydami. Toteż w dokumencie tym napisano:
„Wrogowie fałszywie zarzucają nam, jakoby nasza działalność była wspierana materialnie przez Żydów. Całkowicie mija się to z prawdą, gdyż do chwili obecnej Żydzi nie przekazali na nasze dzieło nawet najskromniejszego datku”.
Po tej wzmiance potępiono nieuczciwe praktyki wielkiego biznesu. Oświadczono:
„To żydowscy kapitaliści z imperium brytyjsko-amerykańskiego zbudowali świat wielkiej finansjery i wykorzystują go do wyzyskiwania i uciskania narodów”.
Powyższa wypowiedź rzecz jasna nie odnosiła się do całego narodu żydowskiego i ubolewamy, jeśli została ona źle zrozumiana i kogokolwiek uraziła. Zdaniem niektórych ludzi Świadkowie Jehowy podzielali wrogość wobec Żydów, jaką powszechnie propagowano wówczas w niemieckich kościołach.
Nie ma w tym cienia prawdy. Treść ich publikacji oraz postępowanie w okresie rządów nazistowskich dowodzi, że Świadkowie odrzucali poglądy antysemickie i potępiali hitlerowskie prześladowania Żydów. Bezpodstawność tego zarzutu najdobitniej wykazuje ich życzliwość względem Żydów, z którymi dzielili los w obozach koncentracyjnych. W rezolucji podkreślono religijny charakter działalności Świadków:
„Nasza organizacja w żadnym wypadku nie ma natury politycznej. Zależy nam tylko na nauczaniu ludzi Słowa Bożego”.
Przypomniano też rządowi o jego obietnicach. Świadkowie uznawali pewne wzniosłe ideały, w których obronie występował też publicznie rząd niemiecki. Należały do nich wartości rodzinne i wolność wyznania. W związku z tym w rezolucji oznajmiono również:
„Staranne przeanalizowanie naszych książek i innych publikacji wyjawi, że są w nich przedstawiane, pochwalane i mocno podkreślane te same wysokie ideały, do których dążą i które propagują władze państwowe. W naszej literaturze wykazano też, iż Jehowa Bóg dopilnuje, by każdy, kto miłuje prawość i jest posłuszny Najwyższemu, we właściwym czasie osiągnął te szczytne cele”.
Świadkowie zatem nigdy nie wyrazili poparcia dla partii nazistowskiej. Ponadto chcieli korzystać z wolności wyznania i nie zamierzali zaniechać publicznego głoszenia (Mateusza 24:14; 28:19, 20). Według sprawozdania zamieszczonego w Roczniku Świadków Jehowy — 1974 niektórzy niemieccy Świadkowie byli rozczarowani nie dość ostrym językiem rezolucji.
Czy administrator Biura Oddziału, Paul Balzereit, rozwodnił tekst tego oświadczenia? Bynajmniej, ponieważ przeczy temu porównanie tekstu niemieckiego z angielskim. Najwyraźniej wrażenia takie opierały się na subiektywnych obserwacjach osób, które nie brały bezpośredniego udziału w przygotowywaniu tego dokumentu. Do powyższych wniosków być może skłaniał również fakt, iż Balzereit zaledwie dwa lata później wyrzekł się wiary. Obecnie wiemy, że działalność Świadków Jehowy w Niemczech obłożono zakazem w sobotę 24 czerwca 1933 roku, dzień przed zgromadzeniem w Berlinie. Jego organizatorzy oraz policja dowiedzieli się o tym kilka dni później. Biorąc pod uwagę napiętą sytuację i jawną wrogość urzędników hitlerowskich, jest zadziwiające, że to zgromadzenie w ogóle się odbyło. Nie ma przesady w twierdzeniu, iż owe 7000 Świadków odznaczało się odwagą, a swym przybyciem ryzykowało utratę wolności. Po zgromadzeniu Świadkowie Jehowy rozpowszechnili 2 100 000 egzemplarzy przyjętej rezolucji. Niektórych od razu aresztowano i zesłano do obozów pracy. Wyraźnie ujawnił się wówczas ciemięski i brutalny charakter rządu hitlerowskiego, który wkrótce przypuścił zmasowany atak na tę niewielką grupkę chrześcijan. Profesor Christine King napisała: „Hitlerowcy mieli się wnet przekonać, że brutalnością nie zdołają powstrzymać Świadków Jehowy”. Podobne przeświadczenie wyrażono we wspomnianej rezolucji: „Władza Jehowy Boga jest najwyższa i żadna siła nie zdoła Mu się skutecznie przeciwstawić”.
[Przypis]
Ze względu na brak miejsca nie możemy zamieścić całej dokumentacji dotyczącej tego historycznego wydarzenia. Niemniej wydawcy niniejszego czasopisma chętnie udostępnią na życzenie wykaz wszystkich źródeł. Więcej na ten temat można się też dowiedzieć z dokumentalnego filmu wideo pod tytułem Niezłomni w obliczu prześladowań — Świadkowie Jehowy a hitleryzm. Archiwalne zdjęcia ze zgromadzenia Świadków Jehowy, które odbyło się w 1933 roku w Wilmersdorfer Tennishallen.

 

INNE ZARZUTY WOBEC ŚWIADKÓW JEHOWY

Czy prawdziwy chrześcijanin może nosić broń?

Czy prawdziwy chrześcijanin może nosić broń?

ŚWIADKOWIE JEHOWY A PRAWO DO OBRONY OSOBISTEJ

ŚWIADKOWIE JEHOWY A PRAWO DO OBRONY OSOBISTEJ

Dlaczego Biblia mówi, że osoba zagrożona gwałtem powinna krzyczeć?

Dlaczego Biblia mówi, że osoba zagrożona gwałtem powinna krzyczeć?

Zobacz też:

1531955_649421775152515_5700363621393947668_n

Dlaczego Świadkowie Jehowy nie idą na wojnę?

https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/dlaczego-nie-idziecie-na-wojn%C4%99/

Opinie ekspertów dotyczące prawa do podyktowanej sumieniem odmowy służby wojskowej

https://www.jw.org/pl/wiadomo%C5%9Bci/sytuacja-prawna/regiony/%C5%9Bwiat/eksperci-o-odmowie-s%C5%82u%C5%BCby-wojskowej-film/

Dlaczego Świadkowie Jehowy nie angażują się w politykę?

https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/neutralno%C5%9B%C4%87-wobec-polityki/

Świadkowie Jehowy trzymają się z dala od polityki z przyczyn religijnych. Nie popieramy partii politycznych, nie głosujemy na nie ani ich kandydatów i nie ubiegamy się o stanowiska we władzach państwowych. Nie bierzemy też udziału w jakichkolwiek działaniach zmierzających do zmiany władz. Jesteśmy przekonani, że nasza neutralność ma silne podstawy biblijne.[…..]

WIĘZIENI ZA WIARĘ

10690048_778752515552773_3696753958210466575_n

Postawa Świadków Jehowy w obozach zagłady oczami faszystowskiego oprawcy Rudolfa Hössa. Oczywiście jego punkt widzenia jest dalece wypaczony, co niektórzy przeciwnicy chrześcijańskiej neutralności, jaką charakteryzowali się Świadkowie Jehowy podczas II wojny światowej, usiłowali wykorzystać w szerzeniu oszczerstw i umniejszaniu zasług i cierpień tych wiernych chrześcijan.
A oto co Rudolf Höss napisał na temat Świadków Jehowy w swojej biografii:
„(…)W Sachsenhausen przebywało wielu badaczy Pisma św. Wielu z nich odmówiło pełnienia służby wojskowej i dlatego zostali przez Reichsführer-SS skazani na śmierć. Rozstrzelano ich w obozie w obecności wszystkich więźniów, których w tym celu zwołano na apel. Badacze Pisma św. Musieli się temu przyglądać z pierwszych szeregów. Poznałem już wielu fanatyków religijnych w miejscach pielgrzymek, w klasztorach w Palestynie, na kolei hedżarskiej, w Iraku, Armenii, katolików, prawosławnych, muzułmanów, szyitów, i sunnitów, jednakże badacze Pisma św. w Sachsenhausen, a szczególnie dwóch spośród nich, przewyższali wszystko co dotychczas poznałem. Tych dwóch szczególnie fanatycznych badaczy Pisma św. odmawiało wykonania czegokolwiek, co tylko mogło mieć jakiś związek ze sprawami wojskowymi. Nie stawali na baczność, a więc nie zsuwali razem obcasów, nie przykładali rąk do szwów spodni, nie zdejmowali czapek. Mówili, że te oznaki czci należą się jedynie Jehowie, a nie ludziom. Nie istnieli dla nich żadni przełożeni.
Za jedynego zwierzchnika uznawali oni tylko Jehowę. Musiano tych dwóch usunąć z bloku badaczy Pisma św. i zamknąć w areszcie, ponieważ stale wzywali innych badaczy Pisma św. do podobnego postępowania. Eicke wielokrotnie skazywał ich na karę chłosty za ich niezdyscyplinowanie . (….) Po przejściu przez komisję poborową, którą – jak można było przypuszczać – całkowicie zbojkotowali, odmówili nawet podpisania wojskowych dokumentów, zostali przez Reichsfuhrera SS również skazani na śmierć.(….) Na swoją egzekucję biegli niemal kłusem. Nie chcieli w żaden sposób dać się wiązać, aby móc podnieść ręce do Jehowy.(….) Tak wyobrażałem sobie pierwszych chrześcijańskich męczenników oczekujących na arenie na rozszarpanie ich przez dzikie zwierzęta.
Szli oni na śmierć z jasnym obliczem, skierowanymi ku górze oczyma, złożonymi do modlitwy i podniesionymi rękoma. Wszyscy, którzy oglądali tę śmierć, byli wzruszeni, poruszony był nawet pluton egzekucyjny. Tą męczeńską śmiercią swoich współwyznawców badacze Pisma św. zostali jeszcze bardziej utwierdzeni w swej wierze świadków Jehowy. Wielu z tych, którzy już podpisali zobowiązanie, że nie będą więcej zajmować się zdobywaniem nowych wyznawców dla swojej wiary – miało im to pomóc w wydostaniu się na wolność – wycofało je gdyż chcieli nadal cierpieć dla Jehowy.
W normalnym życiu badacze Pisma św. byli w rzeczy samej ludźmi spokojnymi, pilnymi i zawsze chętnymi do udzielania pomocy innym. Zarówno mężczyźni jak i kobiety. (….)Jehowy. Tak też zapatrywali się na uwięzienie i pobyt w obozie koncentracyjnym. Chętniebrali na siebie wszelkie cierpienia i niedogodności. Wzruszająca była ich braterska miłość bliźniego, wzajemna troska o siebie i pomoc wszędzie tam gdzie to tylko było możliwe. (…)”
(‚Pamiętniki Rudolfa Hössa’ str: 85-88.)
Tutaj cała książka w pliku PDF:

[…..] Höß tak wspominał Eickego: „Więźniowie [obozów] byli dla niego na zawsze wrogami państwa, których należy dobrze pilnować, surowo się z nimi obchodzić, a w razie oporu niszczyć. [Uważał, że] twarde prawa wojny mają swoje wymagania. Każdy esesman, bez względu na swoje dotychczasowe życie, musi się całkowicie poświęcić sprawie. Każdy rozkaz musi być dla niego święty i nawet najcięższy i najtrudniejszy musi być bez wahania wykonany”.

Höß wspominał, że światopogląd nazistowski w SS traktowano w sposób quasi-religijny. Za wzór stawiano często świadków Jehowy, których za odmowę służby wojskowej skazywano na śmierć. Höß, który w Auschwitz wielokrotnie widział ich egzekucje, pisał o nich z podziwem: „Tak wyobrażałem sobie pierwszych chrześcijańskich męczenników oczekujących na arenie na rozszarpanie ich przez dzikie zwierzęta. Szli oni na śmierć z jasnym obliczem, skierowanymi ku górze oczyma, złożonymi do modlitwy i podniesionymi rękoma. Wszyscy, którzy oglądali tę śmierć, byli wzruszeni, poruszony był nawet pluton egzekucyjny”.

Fioletowy trójkąt śmierci

Zrzut ekranu z 2016-01-25 15:32:22

Fioletowy trójkąt śmierci

Świadkowie Jehowy byli jedyną grupą społeczną, którą hitlerowcy tępili wyłącznie za przekonania religijne

Kolczaste zasieki brutalnie kroją jesienne niebo. Słońce wyblakło, aleje dawnego KL Auschwitz pokryte są wielkimi plamami żółtych liści, dzień jest powszedni, więc zwiedzających mało, ale pomiędzy szarymi blokami czuje się nieustanną obecność ducha zagłady, który wypełnił to miejsce na wieczność.
Twarze kilkorga ludzi, którym towarzyszymy, są zadziwiająco spokojne. Mijający czas przytłumił emocje i kiedy dziś zapytać ich o pięć lat spędzonych w kacecie, mówią tylko o krótkich chwilach, które z różnych powodów zapadły im w pamięć: o deszczu przeszkadzającym w pracy, dobrej nowinie od rodziny albo cichym zgonie kolegi z sąsiedniej pryczy.
Mieczysław Kaleciński został aresztowany wraz z kilkoma innymi badaczami Pisma Świętego na początku wojny w Bukownie, za odmowę pracy na rzecz Trzeciej Rzeszy.
– Niemcy zamierzali wcielić nas do straży ogniowej, która wówczas była służbą paramilitarną – wspomina pan Mieczysław. – Kazali podpisać oświadczenie, że nie jesteśmy Żydami i że będziemy sumiennie wykonywali wszelkie zadania na rzecz hitlerowskiego państwa. Nie mogliśmy na to przystać, zgodnie bowiem z regułami naszej wiary, nie możemy być żołnierzami ani pracować na rzecz wojska.
Za karę Kaleciński wraz z kolegą Bolesławem Cebą trafili do obozu przejściowego w Mysłowicach. Tam próbowano wcielić ich do grupy zajmującej się łapaniem zbiegłych więźniów. Odmówili, choć sam landrat straszył ich, że „pójdą do nieba przez komin”. Czekał ich wieloletni koszmarny szlak: Jaworzno II, Birkenau, w końcu obóz śmierci w Mauthausen-Gusen. Tam próbowano zatrudnić ich w fabryce uzbrojenia. Odmówili.
– Gestapowcy bili nas dwójkami, jakby zabawiali się w jakąś potworną grę – wspomina pan Bolesław. – W ruch szły pięści, pałki i obcasy. To cud, że niektórzy z nas przeżyli.

Pierwsi wrogowie nazizmu

Johannes Wrobel zajmuje stanowisko koordynatora Historycznego Archiwum Towarzystwa Strażnicy w Selters, w RFN, i dokumentuje prześladowania wyznawców tej religii od zarania po kres Trzeciej Rzeszy. Archiwista ma na co dzień do czynienia z relacjami ocalałych z Holokaustu, jednak kiedy o tym mówi, jego oblicze tężeje.
– Proszę zwrócić uwagę, iż świadkowie Jehowy w żaden sposób nie zwalczali władz państwowych – wskazuje Wrobel. – Narodowy socjalizm był jednak dla nich nie do zaakceptowania. Badacze Pisma Świętego nie mogli podporządkować się kierownictwu Trzeciej Rzeszy, skoro czuli się obywatelami Królestwa Bożego.
W faszystowskim państwie nie było miejsca dla takich, którzy dosłownie traktowali bibilijną zasadę: „Musimy być bardziej posłuszni Bogu jako władcy niż ludziom”. Wojenna historia świadków Jehowy zatarta została później w zbiorowej świadomości na dziesięciolecia przez… statystykę. Gehenna kilkunastu tysięcy obywateli różnych państw Europy rozmywała się w relacjach historyków różnych narodów, opisujących dramaty setek tysięcy lub nawet milionów obywateli swoich krajów lub nacji.
Steffen Reiche, minister oświaty Brandenburgii, komentując kilka lat temu w przemówieniu drukowanym następnie przez „Die Zeit” tragedię świadków Jehowy na kontynencie dotkniętym nazizmem, stwierdził: – Zamiast na same liczby obrazujące liczbę szykanowanych, uwięzionych, torturowanych i zamordowanych należy zwrócić uwagę na losy pojedynczych ludzi.
Dr Detlef Garbe, dyrektor Muzeum Obozu Koncentracyjnego w Neuengamme, w jednej ze swoich książek napisał: „Ze wszystkich społeczności chrześcijańskich świadkowie Jehowy spotkali się z najokrutniejszymi i najzacieklejszymi prześladowaniami, porównywanymi do Holokaustu Żydów. (…) Chodziło o zlikwidowanie tego wyznania. W Niemczech nie miało być ani jednego świadka Jehowy”.

Niezłomni

– Nasz dramat rodzinny rozpoczął się wówczas, kiedy ojciec odmówił podpisania folkslisty i jednocześnie służby w Wehrmachcie. Został aresztowany i wywieziony do Auschwitz – opowiada Henryk Dornik, były więzień Gross-Rosen. – Siostry zostały ulokowane u katolickich zakonnic w Czarnowąsach koło Opola, mnie i brata zamknięto w domu poprawczym. Byliśmy bliscy pełnoletności, więc niebawem dano nam do wyboru: armia albo obóz koncentracyjny. Wybraliśmy kacet.
W początkowym okresie panowania nazizmu w Niemczech, kiedy Hitler usiłował zachować pozory wobec międzynarodowej opinii publicznej, funkcjonariusze reżimu mieli z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Badaczy Pisma Świętego, zwanym w skrócie IBV, pewien „kłopot”. Nie było w tym środowisku przestępców, komunistów, osób politykujących przeciwko organizacjom i instytucjom narodowego socjalizmu ani homoseksualistów. Te kryteria stanowiły bowiem pretekst do natychmiastowych szykan.
Konflikt polegał na zderzeniu światopoglądów i był tym bardziej ostry, że inteligencja IBV nie miała zamiaru milczeć. Globalny charakter tego wyznania powodował, iż poglądy i osobiste doświadczenia niemieckich świadków Jehowy, publikowane w licznych wydawnictwach, czytane były na wszystkich kontynentach. Przez kilkanaście lat opierali się hitleryzmowi za pomocą słowa, konspiracyjnie drukując czasopisma, ulotki i książki oraz ogłaszając rezolucje wzywające do pokoju.
– Hitlerowskie państwo zastosowało policyjne środki represji natychmiast po tym, jak Badacze Pisma Świętego oficjalnie odrzucili kult führera i zaprotestowali przeciwko rasistowskiemu obłędowi, nacjonalizmowi oraz perspektywie wojny. W dodatku ogłosili orędzie o nadchodzących pokojowych rządach Królestwa Bożego na Ziemi – wyjaśnia Johannes Wrobel.
Hitler uznał to za wymierzoną w siebie działalność polityczną i przestał mieć skrupuły. W czerwcu 1933 r. zdelegalizował IBV, powołując jednocześnie w celu jego zwalczania specjalną jednostkę gestapo. Do wiosny następnego roku aresztowano około tysiąca świadków Jehowy, z których blisko połowa skierowana została do obozów koncentracyjnych.

Bez podpisu

Dwa lata przed wojną liczba więźniów w kacetach na terenie Niemiec wynosiła 7,5 tys. osób, wśród których było aż 4 tys. członków IVB. W głównym kobiecym KL-Moringen badaczki Pisma Świętego stanowiły blisko 46% wszystkich uwięzionych. Liczba mężczyzn IBV w niektórych obozach dochodziła w różnych okresach nawet do 57%. Obóz Wewelsburg zamieszkiwało prawie 100% świadków Jehowy. Od 1935 r. prawie wszystkich badaczy Pisma Świętego kierowano do obozowych kompanii karnych o zaostrzonym rygorze.
Hitlerowcy od początku próbowali łamać ich sumienia w podstępny sposób. Żeby wrócić do domu, wystarczyło podpisać oświadczenie o wyrzeczeniu się swojej religii oraz zadeklarować wierność narodowosocjalistycznemu państwu. Nikt dziś nie jest w stanie wyliczyć, ilu wyznawców uległo, ale też w relacjach tych, którzy przeżyli, nie wspomina się o takich przypadkach.
Genevičve de Gaulle, bratanica późniejszego prezydenta Francji, trafiła do obozu w Ravensbrück w 1944 r. za przynależność do ruchu oporu. W filmie pt. „Niezłomni wobec prześladowań” tak mówi o badaczkach Pisma Świętego: – Podziwiałam je bardzo. Niektóre były więzione od 10 lat, choć w każdej chwili mogły wyjść na wolność, podpisując wiernopoddańcze oświadczenie. Te kobiety, tak skrajnie wyczerpane życiem w obozowych warunkach, okazały się mocniejsze od esesmanów, którzy nie potrafili złamać ich woli.
Szczególnie perfidną metodą nacisku były szykany z wykorzystaniem dzieci. Córki i synowie tych, którzy odmawiali służby w aparacie militarnym Rzeszy, byli izolowani od rodzin. Małoletnich z tego środowiska traktowano bezwzględnie także dlatego, że odmawiali wypowiadania pozdrowienia „Heil Hitler”, oddawania czci fladze i innym nazistowskim symbolom oraz nie godzili się na wstępowanie do hitlerowskich organizacji młodzieżowych. Sierocińce, poprawczaki, przymusowa służba w wojsku, rozstrzeliwanie opornych – takie metody były na porządku dziennym. Członkowie niektórych wielodzietnych rodzin IBV spędzili w nazistowskich miejscach zagłady łącznie blisko 50 lat!
Trzy lata przed wojną powstał wzorcowy obóz koncentracyjny w Sachsenhausen wybudowany na planie trójkąta. Od tamtej pory rozmaite grupy więźniów znakowano za pomocą zróżnicowanych kolorystycznie „winkli”. Świadków Jehowy fioletowym, przy czym niektórzy nosili czerwony, oznaczający więźniów politycznych.

Serdeczni… wrogowie

Teresa Wontor-Cichy z działu historyczno-badawczego Państwowego Muzeum w Oświęcimiu, organizatorka poświęconej męczeństwu świadków Jehowy wystawy pod nazwą „Więzieni za wiarę”, którą właśnie można oglądać w dawnym KL Auschwitz, jest autorką wydanej niedawno, prekursorskiej w polskiej historiografii książki pod tym samym tytułem.
– Gromadząc materiał badawczy, byłam zaskoczona niewielką liczbą źródeł w poobozowych archiwach – wspomina. – Książka powstawała dzięki dodatkowej lekturze pamiętników więźniów i oprawców, bezpośrednim rozmowom z ocalałymi oraz życzliwości zagranicznych historyków i archiwistów. Do Auschwitz kierowano przecież IBV z Niemiec, Polski, Holandii, Słowenii i wielu innych okupowanych państw.
Podczas wojny niektórzy świadkowie Jehowy stali się… gwarantem osobistego bezpieczeństwa rodzin hitlerowskich dygnitarzy w krajach okupowanych. Zaczęto zatrudniać ich jako służbę ze względu na absolutną uczciwość, stuprocentową gwarancję, że nie otrują „chlebodawców” ani w żaden inny sposób nie targną się na ich życie, a także pewność, iż nie uczestniczą w ruchu oporu. Tym zatrudnionym w domach wiodło się nieco lepiej niż obozowej reszcie, wycieńczonej głodem, pracą ponad siły i bestialskim traktowaniem.
Teresa Wontor-Cichy przytacza fragmenty diariusza Rudolfa Hössa, komendanta KL Auschwitz, który dwie pracujące u niego w domu więźniarki IBV określał mianem „biblijnych pszczół” lub „biblijnych gąsienic”: „Moja żona często mówiła, że nie mogłaby sama lepiej dbać o wszystko niż te dwie kobiety. Szczególnie wzruszająco troszczyły się o dzieci, zarówno te duże, jak i małe. Nasze dzieci były do nich przywiązane jak do kogoś należącego do rodziny. W pierwszym okresie obawialiśmy się, aby nie próbowały one pozyskać dzieci dla Jehowy, jednakże tego nie czyniły…”.
Zbrodniarz Höss nazywa owe służące religijnymi fanatyczkami, sami IBV uważali się tylko za niezłomnych w wierze.
Stanisław Zając, świadek Jehowy, były więzień KL Auschwitz i autor obfitej obozowej poezji, pytany o to, jak udało mu się przeżyć, uśmiecha się swymi pogodnymi oczami, zanim odpowie: – Miałem wynikającą z kanonów wiary pewność siebie, którą zapisałem w następujących strofach: „Cóż mi człowiek może zrobić? Tylko ciało może zabić…”.
Bardzo konsekwentna była samopomoc, którą świadczyli sobie nawzajem badacze Pisma Świętego w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Dzięki temu znaczna część więźniów tego wyznania przeżyła kacety, a także „marsze śmierci” związane z ewakuacją obozów koncentracyjnych tuż przed ostateczną klęską nazizmu.
Prof. Christine King, badaczka
wojennych losów IBV, napisała: „Im bardziej byli uciskani, tym mocniej zwierali szeregi, a ich opór nabierał twardości diamentu”.


Obozy i egzekucje

Historycy ustalili, iż hitlerowskimi prześladowaniami w najbardziej brutalnych formach dotkniętych zostało w Europie co najmniej 12,5 tys. badaczy Pisma Świętego. Uwięziono 10,5 tys., w tym blisko połowę zamknięto w obozach koncentracyjnych. Życia pozbawiono 1,4 tys., z czego 360 osób zostało straconych przez nazistowskie służby.


Więzieni za wiarę. Świadkowie Jehowy a hitleryzm” to tytuł wystawy, którą można oglądać do końca listopada w gmachu głównym Państwowego Muzeum KL Auschwitz w Oświęcimiu. Ekspozycja prezentuje fotografie, dokumenty, korespondencję oraz obozowe akcesoria, związane z ludźmi znakowanymi fioletowym trójkątem. Szacuje się, że przez obozy w Oświęcimiu i Brzezince przeszło co najmniej 400 kobiet i mężczyzn IBV.

 

https://www.jw.org/pl/wiadomo%C5%9Bci/wiadomo%C5%9Bci/regiony/polska/auschwitz-obozy-koncentracyjne-wyzwolenie/

Byli więźniowie Auschwitz obchodzą 70 rocznicę wyzwolenia. Świadkowie Jehowy wśród wspominanych ofiar

WARSZAWA — 27 stycznia 2015 roku tysiące osób będzie obchodzić 70-lecie wyzwolenia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady w Auschwitz. To przerażające miejsce służyło hitlerowcom do masowej eksterminacji przede wszystkim przedstawicieli różnych grup narodowościowych, ale więziono w nim również Świadków Jehowy z wielu krajów, w tym z Niemiec.

Organizatorem obchodów jest Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau i Międzynarodowa Rada Oświęcimska. Swoją obecność zapowiedział prezydent Polski Bronisław Komorowski, a także oficjalne delegacje z różnych krajów. Wydarzenie będzie transmitowane na żywo w Internecie.

Obóz w Auschwitz znajdował się na obrzeżu Oświęcimia, miasta wcielonego podczas II wojny światowej do III Rzeszy. Początkowo był to nazistowski obóz koncentracyjny, w którym w czerwcu 1940 roku osadzono około 700 polskich więźniów. Auschwitz szybko się rozrósł, stając się kompleksem ponad 40 obozów i podobozów. W tamtejszych komorach gazowych zabijano nawet 20 000 osób dziennie. W ciągu prawie pięciu lat funkcjonowania obozu Auschwitz-Birkenau trafiło do niego co najmniej 1,1 miliona ludzi, w tym ponad 400 Świadków Jehowy.

Na stronie internetowej Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau napisano: „Poza krótkimi wzmiankami literatura historyczna dotycząca obozu koncentracyjnego Auschwitz nie wspomina o Świadkach Jehowy (figurujących w dokumentacji obozowej jako [Badacze] Biblii), którzy zostali uwięzieni z powodu swoich przekonań religijnych. Grupa ta zasługuje na bliższe przyjrzenie się z uwagi na to, że w warunkach obozowych zdołała dochować wierności swoim zasadom moralnym”. Dokumenty przechowywane w muzeum świadczą o tym, że Świadkowie Jehowy byli wśród pierwszych więźniów przywiezionych do Auschwitz. Spośród setek Świadków, którzy znaleźli się w obozie, ponad 35 procent straciło życie.

702015002_univ_cnt_01_sm

Andrzej Szalbot (więzień IBV 108703). W 1943 roku aresztowany przez hitlerowców i wysłany do Auschwitz za podyktowaną sumieniem odmowę pełnienia służby wojskowej

Władze nazistowskie zaczęły się sprzeciwiać działalności Świadków Jehowy już w 1933 roku i z czasem zdelegalizowały ich organizację w całych Niemczech. Zasady moralne Świadków Jehowy oraz ich postępowanie stały w sprzeczności z nazistowską ideologią. Na przykład nie posługiwali się oni obowiązkowym pozdrowieniem „Heil Hitler!”, ponieważ według nich składanie hołdu Hitlerowi oznaczało nielojalność względem Boga. Świadkowie nie zgadzali się też robić niczego, co by miało związek z wojskiem, a hitlerowcy uznawali to za postawę antypaństwową. „Odmowa służby wojskowej oznaczała obóz koncentracyjny” — powiedział Andrzej Szalbot, który został aresztowany w 1943 roku i trafił do Auschwitz w wieku zaledwie 19 lat. Świadkom Jehowy obiecywano natychmiastowe zwolnienie, pod warunkiem że podpiszą dokument stwierdzający, iż nie są już członkami tej organizacji religijnej oraz że jej nauki są błędne. Andrzej Szalbot odmówił podpisania takiej deklaracji.

702015002_univ_cnt_02_xl

Świadkom Jehowy obiecywano zwolnienie, pod warunkiem że wyrzekną się swej wiary, podpisując takie oświadczenie

W oficjalnych nazistowskich dokumentach Świadkowie Jehowy byli określani skrótem „IBV”, który oznaczał niemiecką nazwę ich organizacji — Internationale Bibelforscher-Vereinigung (Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego). Hitlerowcy kazali Świadkom nosić na obozowych pasiakach fioletowe trójkąty. Dzięki temu Świadkowie mogli rozpoznać w obozie swoich współwyznawców. Każdego wieczora przed apelem spotykali się, by udzielać sobie nawzajem wsparcia. Organizowali też potajemne spotkania, na których omawiali Biblię z innymi więźniami będącymi pod wrażeniem ich życzliwości i wiary. Pewna liczba osadzonych w obozie została w tym czasie Świadkami Jehowy.

W sobotę rano 27 stycznia 1945 roku do Oświęcimia weszła Armia Czerwona. Do godziny 15 wojska radzieckie uwolniły jakieś 7000 więźniów obozu Auschwitz I, Auschwitz II (Birkenau) i Auschwitz III (Monowitz).

702015002_univ_cnt_03_sm

Stanisław Zając. Trafił do Auschwitz 16 lutego 1943 roku

Stanisław Zając, będący Świadkiem Jehowy, znalazł się wśród tysięcy więźniów, których hitlerowcy zmusili do ewakuacji z Auschwitz tuż przed nadejściem Armii Czerwonej. W grupie jakichś 3200 więźniów opuścił podobóz Jaworzno i wyruszył w marsz śmierci. Ocenia się, że ten trzydniowy marsz w głębokim śniegu do odległego podobozu położonego w lesie w Blechhammer (Blachownia Śląska) przeżyło mniej niż 2000 osób. W swych wspomnieniach Stanisław Zając opisywał walkę, jaka wybuchła, gdy wraz z innymi więźniami przebywał w tym obozie: „Słychać było jadące czołgi, ale nikt nie odważył się pójść zobaczyć, czyje one są. Dopiero nad ranem okazało się, że to czołgi rosyjskie. (…) Na szerokiej polanie było dużo wojska rosyjskiego i tu zakończył się mój koszmar życia obozowego”.

Dnia 27 stycznia bieżącego roku na całym świecie odbędą się konferencje i wystawy związane z 70 rocznicą wyzwolenia Auschwitz.

 

LITERATURA NA TEMAT NIEZŁOMNEJ POSTAWY ŚWIADKÓW JEHOWY W CZASIE RZĄDÓW HITLERA

http://www.wydawnictwo-apropos.pl/?id_dzialu=9&id_kategorii=63

 

Wytrwałem dzięki miłości Bożej Henryk Dornik

Henryk Dornik w niniejszej książce dzieli się z nami doświadczeniami ze swojego życie poświęconego służbie dla Jehowy Boga. Autor przetrwał ciężkie próby, o których niejeden mógłby powiedzieć: ‚To niemożliwe’. Przetrwał dzięki wsparciu od Jehowy, któremu bezgranicznie zaufał mimo niesprzyjających warunków, a dzisiaj nadal pozostaje niezachwiany w swojej wierze. W książce opowiada między innymi o tym jak to było dawniej – w czasach gdy za pozostawanie Świadkiem Jehowy niejeden z nich płacił życiem. Niniejsza książka to ważny głos naocznego świadka zbrodni dokonywanych przez nazistów i – co ważniejsze – świadectwo niezłomności Świadków Jehowy.

Krótki życiorys H. Dornika ukazał się również w czasopiśmie Strażnica nr 17 z 1.9.2007r., s. 8-12.

produkt_558-1

Hiobowie XX wieku Krzysztof Biliński

Zbiór wspomnień Świadków Jehowy z okresu międzywojennego, a także z czasów nieco nam bliższych. Relacje zawarte w tej książce noszą znamiona dokumentu historycznego, ale są również zapisem głębokiej wiary, heroizmu i gorliwości, przejawianych nawet wtedy, gdy przychodziły ciężkie prześladowania i próby wiary. Osoby pamiętające czasy międzywojenne opowiadają nam o smutnych i radosnych wydarzeniach z całego swego życia. Ten zbiór wspomnień jest też skarbnicą wiedzy o sposobach działania Świadków Jehowy, ale także ich przeciwników i prześladowców kilkadziesiąt lat temu. Relacje w większości dotyczą działalności kaznodziejskiej na terenie Polski.

produkt_571-1

Śmierć przychodziła zawsze w poniedziałki Horst Schmidt

Ta autobiografia Horsta Schmidta – Świadka Jehowy – pokazuje, że nawet w okresie reżimu hitlerowskiego istnieli ludzie, którzy woleli cierpieć za swoje przekonania niż je porzucić i poprzeć nazizm. Tytuł książki nawiązuje do pobytu Horsta w celi śmierci, w której czekał na wykonanie wyroku za niezłomne obstawanie przy wysokich miernikach moralnych. „Śmierć” w postaci strażnika więziennego przychodziła w każdy poniedziałek, by wyprowadzić wybranych więźniów na plac egzekucyjny. Nikt nie wiedział, kiedy nadejdzie jego kolej. Pewnego dnia „śmierć” przyszła we środę – był to 20.IV.1945 roku, rocznica urodzin Hitlera; wówczas stracono 28 więźniów. Horst i tym razem pozostał przy życiu, nadal czekając w swojej celi. Śmierć nie nadeszła. Po wyzwoleniu więzienia przez Rosjan Horst Schmidt mógł się cieszyć podarowanym mu na nowo życiem.

produkt_570-1

Ocalona radość. wspomnienia młodej dziewczyny z lat 1925 – 1945 Hermine Schmidt

 

Hermine Schmidt, autorka Ocalonej radości, to kobieta, która zdobyła w swoim życiu tyle doświadczeń, że wystarczyłoby na napisanie kilku książek. Doświadczenia te, zarówno radosne jak i smutne, zdobyła będąc Świadkiem Jehowy, co szczególnie nie spodobało się nazistom, którzy aresztowali ją i osadzili w obozie koncentracyjnym Stutthof. Miała wówczas zaledwie 17 lat. Hermine Schmidt nie poddała się. Mimo doświadczeniom i przykrej rzeczywistości obozu koncentracyjnego, pozostała wierna Jehowie, swemu Bogu. W latach prześladowań i nazistowskiej niewoli pielęgnowała pozytywne nastawienie, co pomogło jej przetrwać. Jej historia jest nacechowana niezwykłym optymizmem. Nawet dzisiaj potrafi zarażać pozytywnym nastawieniem, co jest bardzo cenne zważywszy na czasy w jakich żyjemy.

 

produkt_569-1

Krucjata przeciwko Chrześcijaństwu Franz Zurcher

 

Jest to reprint książki wydanej w 1938 roku. Została napisana przez Świadka Jehowy i odważnie demaskowała w tamtych czasach zbrodniczą działalność nazistów. Książka pokazuje z jak okrutnymi prześladowaniami spotkali się Świadkowie Jehowy w czasie hitlerowskich rządów. Jest świadectwem wiary i odwagi wielu Świadków, którym za wiarę przyszło zapłacić życiem.

Nieco więcej informacji o tej książce można znaleźć w czasopismach Strażnica z 1 lutego 2000 (s. 26, ak. 1) i Przebudźcie się! z 8 września 1995 (s. 9, ramka).

 produkt_568-1

 

Promyk nadziei w nawałnicy nazistowskiej Max Liebster

 

Wraz z aresztowaniem w dniu 11 września 1939 roku Max Liebster, młody niemiecki Żyd, na własnej skórze doświadcza wrogości ze strony państwa nazistowskiego. Po czterech miesiącach spędzonych w izolatce nazistowskiego więzienia Liebster pogrąża się w okrucieństwach obozów koncentracyjnych. Gdy stoi na krawędzi życia i śmierci, nadziei i rozpaczy, to właśnie więźniowie z fioletowymi trójkątami podają mu pomocną dłoń. Max Liebster znienawidzony przez nazistów Żyd ostatecznie zostaje pełnym nadziei i wewnętrznej radości Świadkiem Jehowy.
Książka Promyk nadziei w nawałnicy nazistowskiej szczegółowo relacjonuje wypełnione cierpieniami dzieje Maxa Liebstera w pięciu obozach koncentracyjnych, m. in. w osławionym obozie zagłady Auschwitz. Jest czymś więcej niż dramatem o przeżyciu – to również historia o nadziei i odwadze moralnej.

produkt_567-1

 

W paszczy lwa to książka, która daje nam wgląd w losy dzieci Świadków Jehowy w okresie nazizmu. Simone Arnold Liebster opisuje, jak w walce o przetrwanie pod względem fizycznym i psychicznym z uporem trzymała się tego, co pozostało jej z normalnego życia. Jej historia tchnie nadzieją, siłą i odwagą. Dzieje Simone kładą nacisk na odwagę, którą potrafiła ona wykazać się w obliczu trudów życia i udręk narodowego socjalizmu, by dochować wierności zasadom Jehowy, Boga, któremu bezgranicznie zaufała i co najistotniejsze, który dotrzymał swojej obietnicy: ‚Nie pozostawię cię ani nie opuszczę’.
To podstawowa publikacja dla czytelnika chcącego poznać losy Świadków Jehowy w tym mrocznym okresie historii ludzkości.

Ciekawy artykuł dot. życia Simone Arnold Liebster ukazał się również w czasopiśmie Przebudźcie się! z 8 października 1993 roku, str. 19-23.

 

produkt_566-1

Kroczyliśmy wąską drogą, to wspomnienia ludzi którzy wykazali się niezłomną postawą nawet w obliczu bestialstwa i przerażającej rzeczywistości obozów koncentracyjnych. Autorzy kreślą w poruszający sposób kontrast pomiędzy przerażającym upadkiem człowieczeństwa a wzniosłymi miernikami moralnymi niewielkiej grupki Świadków Jehowy, więzionych w nazistowskich obozach. Jan i Irena Otrębscy wskazują, że ponad miłością do życia i siebie nawzajem była w ich sercach miłość do Jehowy, Boga któremu oddali się na spełnianie Jego woli.

produkt_565-1

Powieść oparta na faktach. Jej autorem jest Świadek Jehowy, który przedstawia losy innych Świadków i własne w czasie ostrych prześladowań, jakie rozpętał kościół prawosławny wraz z rządzącą partią polityczną w Grecji. Chociaż wrogowie posunęli się do wyszukanych metod, by złamać fizycznie i psychicznie uwięzionych Świadków Jehowy, to jednak wszystkie ich zabiegi spełzły na niczym. Świadkowie nie podjęli służby wojskowej zachowując tym samym czyste sumienie. Książka tchnie optymizmem, pokazując na przykładach żywych ludzi, że warto niezachwianie trzymać się wzniosłych zasad, nawet wtedy, gdy wszystko zwraca się przeciwko nam.

produkt_563-1

Opowiadanie to poświęcone jest Stefanowi i Elżbiecie Sosińskim, Świadkom Jehowy, których życie wywarło ogromny wpływ na autorkę niniejszych wspomnień.

Jak pisze Anna Jeżewska: „Opowiadanie to dotyczy zwykłych ludzi. Ludzi, których spotykamy na co dzień, nie odznaczających się niczym szczególnym. Nie figurują na liście milionerów. Nie są popularni. Nigdy o nich nie napisano ani jednego artykułu w gazetach. Nigdy nie startowali w żadnym konkursie piękności. Nigdy nie byli  nikim więcej niż sobą….”.

Opowiadanie to mieści się zaledwie na czterdziestu stronach. I w zamiarze autorki jest pamiątką po tych, którzy pokazali nam jak żyć. Jednocześnie wspomnienia te są hołdem dla tych wszystkich, którzy zawsze pozostają sobą.

 

produkt_561-1

Najodważniejsi byli zawsze Świadkowie Jehowy. Prześladowania i sprzeciw Świadków Jehowy w okresie reżimu hitlerowskiego Hans Hesse

 

Tytuł tej książki nawiązuje do wypowiedzi komunistki Gertrud Keen, więzionej w kobiecym obozie koncentracyjnym w Moringen, która w takich właśnie słowach określiła wierną postawę Świadków Jehowy w starciu z nazistowską machiną śmierci.

Świadkowie Jehowy rzeczywiście okazali się niezłomni i wierni Bogu, a także bardzo odważni, gdy zażądano od nich wyrzeczenia się wiary i porzucenia chrześcijańskiego stylu życia na rzecz ślepego oddania Hitlerowi. Zdecydowanie odrzucili ofertę złożenia pokłonu człowiekowi.

Niniejsze wznowienie jest poprawionym i zmienionym wydaniem z 2006 r.

 

produkt_559-1

 

„…w miłości nie ma bojaźni”. Nazistowskie prześladowania Świadków Jehowy w Polsce Aleksandra Matelska

 

Niniejsza monografia jest pierwszym dziełem opisującym różnorodność tematyki prześladowań Świadków Jehowy na terenie dzisiejszej Polski. Ogólny obraz ich prześladowań składa się z wielu aspektów, jak: obozy koncentracyjne, więzienia, praca przymusowa, odmowa służby wojskowej, egzekucje, prześladowania dzieci oraz inne represje. Zagadnienia te zostały uzupełnione aktualnymi statystykami oraz omówieniem postawy Świadków Jehowy w obliczu prześladowań. Książka zawiera między innymi bogaty załącznik ze wspomnieniami byłych więźniów i ich krewnych, a także materiały zdjęciowe.

produkt_557-1

 

Dodatki:

ŚWIADKOWIE JEHOWY BYLI JEDNYMI Z PIERWSZYCH WIĘŹNIÓW NAZISTOWSKICH OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH. JAKO JEDYNA GRUPA RELIGIJNA BYLI WYRÓŻNIENI ODRĘBNYM TRÓJKĄTEM

KZ_Mauthausen_Mahntafel_ZJ

Tablica pamiątkowa upamiętniająca Świadków Jehowy z hitlerowskiego
obozu Mauthausen-Gusen

1897932_935084423252914_3628987305429886372_n

 

12063359_935084443252912_568235070966469362_n

12187746_935084426586247_2064710763336478010_n

 

12191912_935084439919579_6639608033297486039_n

https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiadkowie_Jehowy_w_Niemczech

Świadkowie Jehowy w Niemczech

INNE PRZYKŁADY NIEZŁOMNEJ NEUTRALNOŚCI ŚWIADKÓW JEHOWY

http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200276770

 

 

CIEKAWOSTKI

Godne uwagi wyznanie księdza katolickiego na temat stosunku chrześcijan do wojny

Godne uwagi wyznanie księdza katolickiego na temat stosunku chrześcijan do wojny

Przykład podstępnych machinacji Diabła

https://bioslawekblog.wordpress.com/2015/04/16/przyklad-podstepnych-machinacji-diabla/

Armia czerwona, z małą pomocą armii polskiej, wyzwoliła naszych
dziadów z pod niemieckiej okupacji, a w tym obozy koncentracyjne. Ale
tym samym wpędziła Polskę i wiele innych krajów pod tyrańskie rządy
Związku Radzieckiego. Czy uważacie, że Bóg stał tutaj po którejkolwiek
stronie? Że Bóg popierał zamianę obozów koncentracyjnych na łagry?[…..]

 

KIM SĄ CHRZEŚCIJAŃSCY MĘCZENNICY?

IMAGE0456d

http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/2003723?q=m%C4%99czennik&p=par

„Szczęśliwi, którzy są prześladowani ze względu na prawość” (MATEUSZA 5:10).

Obecnie wielu ludziom męczennik może się kojarzyć z fanatykiem lub ekstremistą. Osoby gotowe umrzeć za przekonania, zwłaszcza religijne, często postrzega się jako terrorystów albo przynajmniej jako zagrożenie dla społeczeństwa. A przecież wyraz „męczennik” jest odpowiednikiem greckiego słowa mártys, które w czasach biblijnych oznaczało „świadka”, na przykład kogoś poświadczającego w sądzie prawdziwość tego, w co wierzy. Dopiero później zaczęto nim określać „kogoś, kto poniósł śmierć za dawanie świadectwa”, czy nawet „kogoś dającego świadectwo swą śmiercią”.

 Męczennikiem w pierwotnym znaczeniu tego słowa był Jezus. Jak sam powiedział Piłatowi, przyszedł, „żeby dać świadectwo prawdzie”. Jego świadczenie wywoływało bardzo różny odzew. Niektórzy prości ludzie byli głęboko poruszeni tym, co słyszeli i widzieli, dlatego zaczynali w niego wierzyć (Jana 2:23; 8:30). Jednak żywiołowe reakcje tłumów, a szczególnie przywódców religijnych, były na ogół negatywne. Do swych krewnych, którzy w niego nie wierzyli, Jezus rzekł: „Świat nie ma powodu was nienawidzić, ale mnie nienawidzi, ponieważ ja o nim świadczę, że jego uczynki są niegodziwe” (Jana 7:7). Dając świadectwo prawdzie, ściągnął na siebie gniew przywódców narodu i w rezultacie poniósł śmierć. Niewątpliwie był „świadkiem (mártys) wiernym i prawdziwym” (Objawienie 3:14).

 

indeks

http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200003446

Mateusza 5: 6, 10 „6Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. [….] Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.”

Mateusza 7: 21-23 „Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: „Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?” Wtedy oświadczę im: „Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” „

„Właściwy stosunek do prześladowań. Jeśli ktoś przestrzega przykazań Bożych, nie uniknie prześladowań, gdyż „wszyscy, którzy pragną żyć w zbożnym oddaniu w łączności z Chrystusem Jezusem, będą też prześladowani” (2Tm 3:12). Niemniej prawdziwi chrześcijanie potrafią znieść wszelkie udręki i jednocześnie zachować radosne usposobienie, nie żywiąc do prześladowców nienawiści. Jest tak, ponieważ rozumieją, kto stoi za tymi prześladowaniami i dlaczego Bóg do nich dopuszcza. Nie są więc nimi zaskoczeni ani nie zamartwiają się z ich powodu, lecz radują się, że podobnie jak Chrystus mogą dowieść swej lojalności wobec Boga (1Pt 4:12-14).
Chrześcijanin musi być jednak pewny, że cierpi z powodu prawego postępowania, a nie z powodu mieszania się do polityki, spiskowania czy jakiejś innej działalności przestępczej, zabronionej w Biblii. Podkreślił to apostoł Piotr, gdy usilnie zachęcał: „Trwajcie w swym szlachetnym postępowaniu wśród narodów, żeby w tym, co mówią przeciw wam niczym złoczyńcom, mogły dzięki waszym szlachetnym uczynkom, których są naocznymi świadkami, wychwalać Boga w jego dniu przeglądu” (1Pt 2:11, 12). Następnie udzielił rady co do podporządkowania się przedstawicielom władzy, właścicielom niewolników i mężom oraz wskazał na Chrystusa Jezusa jako wzór do naśladowania (1Pt 2:13-25; 3:1-6). Jeżeli chrześcijanin cierpi ze względu na prawość, może być szczęśliwy (1Pt 3:13, 14), ale nigdy nie powinien cierpieć „jako morderca lub złodziej, lub złoczyńca, lub jako wtrącający się w cudze sprawy” (1Pt 4:15, 16).”

1123

TYCH LUDZI NIE MOŻNA NAZWAĆ MĘCZENNIKAMI

 

Rządy Hitlera nie napotkały masowego oporu niemieckich katolików ani protestantów, choć nazizm był całkowicie nie do pogodzenia z Ewangelią.

Wśród jednostek tworzonych przez kolaborantów są oddziały rekrutowane spośród bałkańskich muzułmanów, narodów Azji Środkowej. Powstał nawet oddział złożony z Hindusów.

Jak to się miało do nazistowskiej ideologii rasowej?

– W kręgach SS krążyło wiele pseudonaukowych teorii, które uzasadniały tworzenie takich oddziałów. Szef SS Heinrich Himmler mówił, że będzie zbierał niemiecką krew wszędzie tam, gdzie tylko będzie w stanie ją znaleźć. Jeszcze przed wojną wysłał ekspedycję SS do Tybetu – antropolodzy stwierdzili związki tybetańskiej arystokracji z Aryjczykami żyjącymi w Europie. Było to stwierdzenie z pogranicza nauki i okultyzmu, ale wystarczyło, by Himmler uwierzył, że Wschód to rezerwuar niemieckiej krwi, którą można wykorzystać, by stworzyć Wielką Niemiecką Rzeszę.

Podobnie rzecz się miała z legionem indyjskim rekrutowanym spośród hinduskich jeńców walczących w armii brytyjskiej i wziętych do niewoli w północnej Afryce. Ten pomysł nie pochodził wprawdzie od Himmlera, lecz od Subhasa Chandry Bose, indyjskiego nacjonalisty, który w 1941 r. przybył do Berlina. Poparli go dyplomaci z niemieckiego MSZ. Legion liczył kilkuset ludzi i niczym szczególnym się nie wyróżnił. Ale gdy Himmler włączył Hindusów w skład Waffen SS, automatycznie uznano ich za Aryjczyków.

cc6b853683821698

4572c1950021d4724a06d5be

41b039180017283f4a06d451

serdecznie

chorwa1

1604536_649493095145383_7910187637496513752_n

10371989_649497675144925_4528892531541002225_n

10289793_649485105146182_4167517872367654068_n

 

https://www.jw.org/pl/publikacje/ksi%C4%85%C5%BCki/czego-uczy-biblia/czym-jest-babilon-wielki/

Czym jest „Babilon Wielki”?

KSIĘGA OBJAWIENIA zawiera sporo wyrażeń, których nie należy rozumieć dosłownie (Objawienie 1:1). Wspomina na przykład o nierządnicy mającej wypisane na czole imię „Babilon Wielki”. Powiedziano o niej, że siedzi nad „rzeszami i narodami” (Objawienie 17:1, 5, 15). Ponieważ nie mogłaby tego zrobić rzeczywista kobieta, w grę musi wchodzić postać symboliczna. Co ona wyobraża?

W Księdze Objawienia 17:18 tę samą symboliczną kobietę przedstawiono jako „wielką metropolię mającą królestwo nad  królami ziemi”. Określenie jej mianem „metropolii”, czyli dużego i ważnego miasta, wskazuje, że chodzi o jakąś zorganizowaną grupę ludzi. A skoro ta „wielka metropolia” sprawuje władzę nad „królami ziemi”, musi to być wpływowa organizacja o zasięgu międzynarodowym. Można ją więc nazwać ogólnoświatowym imperium. Wiadomo też, że jest to imperium religijne. Wniosek ten pozwalają wysnuć pewne fragmenty Księgi Objawienia, które teraz przeanalizujemy.

Imperium może mieć charakter polityczny, handlowy lub religijny. Ale kobieta o imieniu Babilon Wielki nie wyobraża imperium politycznego, bo w Słowie Bożym czytamy, że ‛dopuszczała się rozpusty’ z „królami ziemi”, reprezentującymi świat polityki. Zawierała z nimi sojusze i właśnie dlatego została nazwana „wielką nierządnicą” (Objawienie 17:1, 2; Jakuba 4:4).

Babilon Wielki nie może być też imperium handlowym, bo gdy ulegnie zagładzie, „kupcy ziemscy” — przedstawiający świat handlu — pogrążą się w rozpaczy i tak samo jak królowie, będą przyglądać się temu „z dala” (Objawienie 18:3, 9, 10, 15-17). Wszystko to nasuwa logiczny wniosek, że Babilon Wielki nie jest imperium politycznym ani handlowym, lecz religijnym.

Dodatkowe potwierdzenie stanowi informacja, że Babilon Wielki zwodzi wszystkie narody przez „praktyki spirytystyczne” (Objawienie 18:23). Ponieważ wszelkie formy spirytyzmu mają związek z religią, Babilon Wielki musi być organizacją religijną. A skoro źródłem spirytyzmu są demony, nic dziwnego, iż Biblia nazywa Babilon Wielki „miejscem mieszkania demonów” (Objawienie 18:2; Powtórzonego Prawa 18:10-12). O imperium tym powiedziano również, że bezwzględnie przeciwstawia się religii prawdziwej, uciskając „proroków i świętych” (Objawienie 18:24). Tak bardzo nienawidzi religii prawdziwej, że zaciekle prześladuje, a nawet morduje „świadków Jezusa” (Objawienie 17:6). Zatem kobieta przedstawiona jako Babilon Wielki bez wątpienia wyobraża ogólnoświatowe imperium religii fałszywej, obejmujące wszystkie religie, które sprzeciwiają się Jehowie Bogu.

hqdefault

 

a6b65591001586f04d61883f

10259722_640949739333052_4390463089485455698_n

Świadkowie Jehowy nie strzelali do robotników. Oświadczenie IPN: Świadkowie Jehowy w PRL

Całość w pliku PDF:  https://bioslawekblog.wordpress.com/wp-content/uploads/2015/04/c59bwiadkowie-jehowy-w-prl-biuletyn-ipn.pdf

ŚWIADKOWIE JEHOWY NIE ODPŁACILI KATOLIKOM ZŁEM ZA ZŁE

http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiadkowie_Jehowy_w_Polsce

„[…..] W roku 1937 minister spraw wewnętrznych zakazał wydawania Strażnicy, którą zaczęto wydawać nieoficjalnie. W tym samym roku Akcja Katolicka przeprowadziła 75 napadów na Świadków Jehowy, 2 osoby zamordowano [……]Z całego kraju zaczęły napływać informacje o brutalnych aktach przemocy, których się dopuszczano na Świadkach Jehowy. Wyjątkowo bezwzględne były oddziały partyzanckiej formacji Narodowe Siły Zbrojne. Działalność ich programowo wymierzona przeciwko komunistom i władzom komunistycznym, z inspiracji kleru katolickiego – także przeciwko Świadkom Jehowy. Gdy w roku 1947 zliczono akty przemocy, których dopuszczono się na Świadkach Jehowy w celu nawrócenia ich siłą na katolicyzm, zastraszenia i fizycznej eliminacji, okazało się, że ucierpiało z tego powodu 4000 osób, a 60 z nich zamordowano. Narodowe Siły Zbrojne dokonały około 800 napadów na domy Świadków Jehowy.

W 1946 roku przedstawiciel Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego próbował nakłonić Świadków Jehowy do współpracy przeciw Kościołowi katolickiemu. Po otrzymaniu odpowiedzi odmownej na tę oraz powtórzoną cztery miesiące później propozycję, władze zaczęły utrudniać Świadkom Jehowy działalność. 24 marca 1949 roku wydalono misjonarzy Biblijnej Szkoły Strażnicy – Gilead, którzy przybyli do Polski 19 marca 1947 roku. W ciągu dwóch lat podwoiła się liczba Świadków Jehowy i wyniosła w czerwcu 1947 roku 13 699 głosicieli, należących do 710 zborów. W 1950 roku łódzki oddział Towarzystwa Strażnica został splądrowany przez UB – pierwsze takie zajście miało miejsce już w lutym 1946 roku. Pod zarzutem rzekomego szpiegostwa na rzecz USA aresztowano członków zarządu; niedługo później aresztowano pozostałych pracowników. […..]”

 

Prawdziwe oblicze Świadków Jehowy
Na początku 1990 roku MSWiA dopisało do nowo powstałego rejestru Kościołów i związków wyznaniowych pozycję numer 34. Znalazła się pod nim „Strażnica – Towarzystwo Biblijne i Traktatowe”. Dlaczego stało się to tak późno?
Koniec XIX wieku był czasem intensywnej emigracji Polaków. Wielu z poszukujących chleba rodaków decydowało się na podróż do Nowego Świata. Przybywszy do Ameryki mieli okazję zetknąć się z nowo powstającym ruchem religijnym zwanym Świadkami Jehowy. Zapoczątkowany około 1872 roku przez wychowanego w prezbiteriańskiej rodzinie Charlesa Taze Russella, szybko zdobywał nowych wyznawców. Już w 1891 roku, podczas podróży do Europy, kaznodzieja odwiedził Polskę. Ówczesne władze (Russell przybył do należącej do cesarstwa Austro-Wegierskiego katolickiej Galicji) nie zezwoliły mu na publiczne wystąpienie. Ziarno zostało jednak zasiane. Kilka miesięcy później do ojczyzny wrócił badacz Pisma Świętego Hipolit Oleszyński.
Dołącz do nas na Facebooku
To on zajął się organizacją pierwszych spotkań zwolenników nowego ruchu. Na początku XX wieku w kilku miastach w Polsce (w zaborach rosyjskim, austriackim i pruskim) zaczęły zbierać się grupy Badaczy Pisma Świętego. Kolejnym krokiem było rozpoczęcie działalności publicystycznej. Towarzystwo Strażnica wydawać zaczęło broszury, ulotki, śpiewniki, a od 1915 roku także miesięcznik Strażnica, główny filar rozpowszechniania doktryny Świadków Jehowy. Aż do zakończenia pierwszej wojny światowej liczba zwolenników systematycznie rosła. W 1918 roku historia Związku weszła na nowy etap.
Kto pyta nie błądzi – odpowiedz na pytania naszych użytkowników
II R.P.: legalizacja i prześladowania
W wolnej Polsce życie zgromadzenia nie było usłane różami. Mimo że udało zalegalizować się wszystkie jego oficjalne organy (w 1920 roku w Warszawie powstaje polskie przedstawicielstwo Towarzystwa Strażnica, natomiast Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zatwierdziło istnienie nowego wyznawania w 1923 roku), to nastawienie władz i ludności katolickiej Polski nie było mu zawsze przychylne. Chuligańskie napaści na domy modlitewne, bezkarne niszczenie mienia, pobicia, a nawet zatrzymania, były w latach 30. na porządku dziennym. Od 1936 roku, w atmosferze rosnącego ultrakatolickiego nacjonalizmu zaczęto stopniowo ograniczać prawa Świadków Jehowy; wprowadzono zakaz publikacji, zamykano biura, rekwirowano mienie. Związane z Akcją Katolicką bojówki dokonywały nalotów na zbory, podczas których śmierć poniosło kilka osób.
Nie był to zresztą wyjątek w skali Europy. We Francji władze również z dużą podejrzliwością przyglądały się rozwojowi nowego Zgromadzenia. W 1935 roku wyrzucono stamtąd niemal 300 wyznawców polskiego pochodzenia. Dużo poważniejsza sytuacja miała miejsce w hitlerowskich Niemczech. Furer tak określił swój stosunek do Świadków Jehowy: „Tę hołotę w Niemczech wytępię!”. Była to reakcja na falę listów wysyłanych do Hitlera przez członków zgromadzenia. Apelowali w nim o zaprzestania represjonowania, aresztowań i szykan. Korespondencja wywołała skutek odwrotny do zamierzonego; wierni zmuszeni byli do noszenia na ramieniu fioletowy trójkąt identyfikacyjny. Ponad 6 tys. z 20 tys. członków zgromadzenia zostało aresztowanych, z czego ponad 2 tys. trafiło do obozów koncentracyjnych.
Podobny los spotkał wyznawców z terenów okupowanych podczas II wojny światowej. Zbory zostały zamknięte, publikacje zarekwirowane i zniszczone, wielu wyznawców straciło życie w obozach zagłady.
Nowa władza, stare problemy
Wyzwolenie Polski spod Niemieckiej okupacji nie przyniosło Świadkom Jehowy dużej zmiany. Jeszcze przed końcem wojny członkowie Narodowych Sił Zbrojnych urządzali zorganizowane napaści na odradzające się społeczności Świadków Jehowy. Ich celem było przymuszenie do konwersji na katolicyzm lub po prostu bandytyzm. Do 1947 roku odnotowano 4 tys. napadów, w wyniku których zginęło około 60 osób, a 800 domów zostało splądrowanych.
 
Nowe komunistyczne władze nie miały zamiaru ułatwiać życia Świadkom Jehowy. Mimo to już kilka miesięcy po zakończeniu działań zbrojnych organizowane były pierwsze powojenne spotkania ocalałych wyznawców. Ich liczbę szacuje się na ok. 13 000 osób.
Stosowane wobec zgromadzenia represje przybrały w PRL-u różne formy, od rajdów na zbory i biura, po aresztowania i tortury. Aparat bezpieczeństwa za wszelką cenę starał się ich zdyskredytować. W tym celu drukował fałszywe, zawierające kompromitujące treści wydania Strażnicy, organizowano pokazowe procesy (zarzutami było na przykład szpiegowanie na rzecz wrogich państw).
Stopniowo polityka państwa (optującego wszak za modelem laickim) wobec ruchów religijnych stawała się coraz bardziej permisywna. Już w latach 60. przymykano oko na tzw. „konwencje leśne”, czyli spotkania biblijne odbywające się z dala od dużych ośrodków miejskich. Coraz częściej zezwalano też na kontakty z wyznawcami spoza Polski. W 1985 roku na w czterech polskich miastach odbyły się międzynarodowe kongresy Świadków Jehowy.
Nareszcie wolność
Po upadku komunizmu działające do tej pory w ukryciu Kościoły i związki wyznaniowe wreszcie liczyć mogły na uregulowanie swojego stanu prawnego. 12 maja 1989 roku ówczesny Urząd do Spraw Wyznań zarejestrował związek wyznaniowy pod nazwą „Strażnica – Towarzystwo Biblijne i Traktatowe”. Zarejestrowany Związek Wyznania Świadków Jehowy w Polsce. Kilka miesięcy później MSWiA wpisało go do rejestru kościołów i związków wyznaniowych. Od tego momentu Świadkowie Jehowy bez żadnych oficjalnych przeszkód mogą praktykować i rozpowszechniać prawdy swej wiary. Ich liczbę szacuję się na około 120 000 aktywnych głosicieli.
Świadkowie Jehowy w Polsce się cieszą, ale nie zapominają, że ich wyznanie jest wciąż na indeksie w ponad 30 krajach na świecie. Dzieje się tak głównie w krajach islamskich oraz komunistycznych, takich jak Korea Północna czy Chiny. I na razie nie zanosi się na zmianę.

 

Zrzut ekranu z 2016-01-25 16:49:47

Świadkowie Jehowy w PRL-u

 

Autor:    JERZY MORAWSKI

Rzeczpospolita 27.04.2001

Świadkowie Jehowy są organizacją wywodzącą się z ruchu Badaczy Pisma Świętego. Oficjalnie reprezentowani są przez Towarzystwo Biblijne i Traktatowe Strażnica z siedzibą w Nowym Jorku. W doktrynie opierają się na autorytecie Biblii, wierzą, że jedynym prawdziwym Bogiem jest Jehowa. Nie uznają dogmatu Trójcy Świętej. Za podstawowy obowiązek uznają głoszenie prawdy o mających nadejść rządach Bożych na Ziemi. Nie angażują się w politykę, za co byli prześladowani w państwach totalitarnych. Na ziemiach polskich są od 1905 roku. W 1950 roku zostali zdelegalizowani, władze PRL ich prześladowały. W 1989 roku organizacja została uznana prawnie. Jest ich na świecie około pięciu milionów, w Polsce ponad 124 tysiące.

Przed Sądem Najwyższym zapadają kasacje wyroków wydanych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych na świadków Jehowy. Skazani na kary więzienia, odsiedzieli swoje. Wyjście na wolność nie oznaczało dla nich życia bez kłopotów. Byli dalej tropieni, szkalowani i ponownie stawiani przed sądami PRL. Zadziwia zaciekłość, z jaką władze ścigały świadków Jehowy – niezależnie od tego, czy było to przed, czy po październikowej odwilży.

Do mieszkania kierownika ruchu PKP Łódź Chojny, mieszczącego się w budynku stacyjnym, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa wpadli rano. Zastali tam kilka osób.

–        Ubowcy byli w cywilnych ubraniach i mierzyli do nas z pistoletów. Pojawili się zaraz po rozpoczęciu spotkania – wspomina Helena Kozikowska. Jeden z uczestników zebrania stał przy stole, na którym leżała walizka przykryta czymś w rodzaju pulpitu.

Ubowcy uznali to za mównicę. Pozostali zebrani – tokarz, kreślarz, tkacz, szewc, a także bezrobotni – siedzieli wokół stołu. Funkcjonariusze rzucili się na notatki badaczy Pisma, różne kalendarzyki „Ruchu”, bruliony i kajety. Od razu zorientowali się, że zebrani zmagali się z tematem „Jak pokonać strach”. A wtedy, w połowie 1953 roku, panowała najczarniejsza noc stalinowska i wszyscy musieli odczuwać strach. Mówienie jednak o nim było zakazane.

Garlicki wychwytuje wrogość

 

Jedenastu badaczy Pisma wzięto pod klucz. Przesłuchiwania odbywały się w siedzibie UB przy ulicy Sienkiewicza.

– Przesłuchiwali mnie różni śledczy. Zapamiętałam nazwisko Koźmin. To był ktoś z Warszawy, z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego – mówi Helena Kozikowska. – Zarzucał mi kontakt z zagranicą. Chodziło o sprawy religijne.

Funkcjonariusze miejskiego UB w Łodzi, nie mogąc osobiście ogarnąć zarekwirowanej literatury świadków Jehowy, zlecili biegłemu cenzorowi Januszowi Garlickiemu z Wojewódzkiego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk wykonanie oceny. Cenzor Garlicki pochylił się z uwagą nad zakazanymi tekstami i uchwycił ich polityczne oblicze. „Polityczny charakter tej propagandy można odtworzyć na podstawie notatek”. I dalej: „W notatkach tych ze szczególną zajadłością są atakowane węzłowe zagadnienia naszego życia społecznego i politycznego”. Co bardziej podejrzane zdania i akapity podkreślił na czerwono.

Wyprowadził go z równowagi wywód: „Czas jest poważny, świat zbliża się do końca, płonie w posadach. Wielu młodzieńców siwych. Nerwy i serca wszystkich chore. Domy dla umysłowo chorych pełne. Szpitale zapełnione. Demoralizacja i upadek porządku. Wszystko to przejmuje grozą”. Janusz Garlicki zanotował, że tezy te są nam wrogie, ponieważ zmierzają do posiania w naszym społeczeństwie nastrojów niepewności, przekonania, iż nieuchronnie zbliża się zagłada i katastrofa. – To nic innego – dowodził – niż tezy imperializmu amerykańskiego o nieuchronności wojny. „Odrywają słabych ludzi od walki o pokój”.

Wychwycenie takich tez mogło spowodować zamknięcie ich autorów na wiele lat w więzieniu. Ale cenzor Garlicki nie spasował. Słowa zawarte w badanych notatkach: „Spójrzmy na ideowców Rosenbergów, poświęcili, co mają – a jaka ich w końcu zapłata. Śmierć, hańba i kupa żelastwa”, uznał za zohydzanie bohaterskich bojowników o pokój. O perfidii sekty – zauważył – świadczy zdanie: „Wysyłamy was jako owce między wilków, przeto okażcie się ostrożni jak węże, a jednocześnie niewinni jak gołębie”. Religijność sekty – wywodził dalej – to pozory, oczywisty jest jej wrogi charakter wobec Polski Ludowej, zbieżny z interesem agresywnych kół imperializmu amerykańskiego.

Płonie w Korei

Mając do dyspozycji wielostronicową ocenę cenzora Garlickiego, szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi mógł na akcie oskarżenia napisać: „Zgadzam się”. Dziewięć osób z Antonim Eliaszem na czele (wymieniono ich w kolejności alfabetycznej) oskarżono o to, że od lipca 1950 roku do 9 lipca 1953 roku należały w Łodzi do związku pod nazwą „Świadkowie Jehowy”, którego istnienie miało być utrzymane w tajemnicy przed władzami państwa. W uzasadnieniu oskarżenia napisano: „Związek religijny ÇŚwiadkowie JehowyČ prowadził działalność na rzecz imperializmu amerykańskiego, skierowaną przeciwko Polsce Ludowej i krajom Demokracji Ludowej”. Proces rozpoczął się przed Sądem Wojewódzkim w październiku 1954 roku, po ponadrocznym śledztwie. Trwał dwa dni. Przewodniczącą składu orzekającego była sędzia Irena Lass, a prokuratorem J. Błaszczyk.

Do akt sprawy dołączono dowody rzeczowe. Były to bruliony, broszury, zapiski. Tropiciele myśli i tu podkreślili niepokojące zdania: „Strach na myśl prześladowań, strach jest wyrazem samobójstwa”; „Błogosławieni prześladowani”; „Wyjeżdżających pouczcie, niech będą czuwać”; „Jehowa nigdy nie uderza bez ostrzeżenia”; „Płonie w Korei”.

Większość oskarżonych miała z miejsca pracy podobną opinię: cichy, spokojny, moralnie prowadzi się dobrze. Jedynie spółdzielnia Rękodzieło Artystyczne z Łodzi stanęła na wysokości zadania i napisała o Helenie Kozikowskiej tak, jak trzeba: „Ostatnio przeniesiona na zespół szewsko-cholewkarski do prowadzenia kartoteki obuwia gotowego. Bierny stosunek do zagadnień społecznych na terenie biura. W czasie pracy zajmowała się lekturą. Zarząd, biorąc pod uwagę, że w swoim czasie wypowiedziała się, że jest członkiem sekty ÇJehowyČ postanowił zwolnić ją z pracy”.

Mimo koronkowej roboty oficerów śledczych, prokuratora i biegłego cenzora oskarżeni nie przyznawali się do winy. Tadeusz Kaczmarek przyznał się tylko do tego, że jest świadkiem Jehowy. – Że jestem wrogiem Polski Ludowej, nie przyznaję się – oświadczył.

Sąd skazał oskarżonych na kary od sześciu miesięcy do roku więzienia. Sąd Najwyższy w rewizji wniesionej przez prokuratora generalnego podwyższył Tadeuszowi Kaczmarkowi karę więzienia do półtora roku. Odkryto, że Kaczmarek był już wcześniej skazany za odmowę służby wojskowej. Poza tym w czasie rewizji znaleziono w jego mieszkaniu skrytkę z kilkuset egzemplarzami Ewangelii według św. Marka i św. Łukasza.

Sędzia, cenzor i konfident

Helena Kozikowska otrzymała wtedy rok więzienia. Nie odbyła jednak kary, gdyż samotnie wychowywała dziecko. Jej mąż, też świadek Jehowy, siedział w tym czasie w więzieniu. Kozikowska doczekała amnestii.

– Już wtedy, kiedy UB wtargnął na spotkanie, byłam pewna, że nas ktoś zadenuncjował – wspomina. – Później sam się do tego przyznał. To był jeden z nas, Włodzimierz W. Wybaczyliśmy mu.

Prześladowania, aresztowania, rewizje i procesy odbiły się na zdrowiu Kozikowskiej. Po całonocnej rewizji w 1958 roku poroniła.

Helena Kozikowska zapamiętała sędzię Irenę Lass, która mieszkała z nią na tej samej ulicy w Łodzi. Sędzia Lass sądziła także jej męża. W 1968 roku Kozikowska stanęła znowu przed jej obliczem. Poszukiwano wtedy syna Kozikowskiej, który odmówił służby wojskowej. W mieszkaniu znaleziono literaturę świadków Jehowy.

– Na publikacjach były już pieczęcie sądu. Broszury zostały wcześniej zarekwirowane, gdy aresztowano mojego męża. Po procesie je nam oddano. A pani Lass skazała mnie za nie na dziesięć tysięcy złotych grzywny – mówi Helena Kozikowska.

Irena Lass ma dzisiaj osiemdziesiąt jeden lat. – Sądziłam w kilku procesach świadków Jehowy. To były związki nielegalne. Z religią nie miały nic wspólnego. Nie pamiętam, w którym roku napisałam do Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie, że nie powinno się stawiać przed sądem świadków Jehowy, bo dowody ich winy są bardzo naciągane. I od tego czasu więcej takich spraw nie było – mówi.

– A proces pani Kozikowskiej w 1968 roku?

– Co? Ja już chyba wtedy nie sądziłam.

Janusz Garlicki miał dwadzieścia kilka lat, gdy rozpoczął pracę jako cenzor Wojewódzkiego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Łodzi. Przypomina sobie, że wydawał na zlecenie UB opinię dotyczącą pism świadków Jehowy. Stała się jednym z koronnych dowodów w procesie jedenastu osób, które skazano.

– Czy pan wierzył w to, co pan napisał?

– Wtedy prawdopodobnie w to wierzyłem.

– Na przykład, że świadkowie Jehowy odrywają słabych ludzi od walki o pokój lub są narzędziem imperializmu amerykańskiego?

– Wloką się za człowiekiem jakieś sprawy. Wówczas człowiek czemuś nie sprostał – mówi.

Z cenzury wyrwał się, jak to określa, po kilku latach. Został dziennikarzem w łódzkim „Głosie Robotniczym”. Później przeniósł się do Bydgoszczy. Był redaktorem naczelnym „Gazety Pomorskiej”. Z funkcji naczelnego, jak mówi, zrezygnował w 1981 roku po wydarzeniach bydgoskich.

– Czy ma pan zamiar rozprawiać się ze mną? – pyta.

Włodzimierz W., który przyprowadził funkcjonariuszy UB na miejsce spotkania w mieszkaniu kierownika ruchu PKP Łódź, nie żyje od trzech lat.

Wróg publiczny Brodaczewski

Mariana Brodaczewskiego, jak wspomina jego żona, w 1960 roku bezpieka usiłowała aresztować na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, w trakcie pogrzebu teściowej. Marian uciekł. Kilka tygodni potem jechał tramwajem. Jacyś cywile przepychali się do niego. Znowu umknął. Ale z nadjeżdżającego samochodu wyskoczyli funkcjonariusze. Zatrzymali go na ulicy pod zarzutem kradzieży portfela i przewieźli do krakowskiej komendy MO. Tam już nikt nie rozpytywał o rzekomo ukradziony portfel. Po 24 godzinach przewieziono Brodaczewskiego samochodem do Warszawy. Przez kilka dni więziono go w pomieszczeniach biurowych MSW przy Rakowieckiej. Mimo że minęło 48 godzin od zatrzymania, nie przedstawiono mu prokuratorskiego nakazu aresztowania. Sprawy tego bezprawnego zatrzymania nigdy nie wyjaśniono. Akta śledcze, mieszczące się w dwóch opasłych teczkach, zaczynają się raportem naczelnika Cykały z Departamentu III MSW. Dokument powstał dwa dni po bezprawnym zatrzymaniu Brodaczewskiego. „Na podstawie miarodajnych, poufnych danych stwierdzono, że Brodaczewski (…)” – naczelnik Cykała posłużył się w raporcie językiem służbowym MSW. „Miarodajne, poufne” oznaczało informacje od kapusia, który działał w szeregach świadków Jehowy. Agent doniósł, że Brodaczewski po aresztowaniu kierownika „Świadków Jehowy” Wilhelma Szeidera, jest członkiem trzyosobowego Komitetu Krajowego i sługą (kierownikiem) okręgu II obejmującego teren województwa krakowskiego oraz część województw kieleckiego i rzeszowskiego. „Nadto Brodaczewski jest odpowiedzialny za łączność z sektą w ZSRR”.

Cykała wyniuchał, że Brodaczewski był w 1952 roku więziony za uchylanie się od pełnienia służby wojskowej. „Do chwili aresztowania ukrywał się” – zaakcentował Cykała.

Warszawska prokurator Maria Pancer wydała wreszcie postanowienie o aresztowaniu. Brodaczewski odmówił podpisania postanowienia. Odmówił także zeznań, mówiąc jedynie, że wraz z żoną indywidualnie studiuje Biblię. Prokurator Pancer śledztwo powierzyła SB. Pierwszym krokiem była rewizja w mieszkaniu Brodaczewskiego w Otwocku. Zakończyła się owocnie: znaleziono ponad sto egzemplarzy „Strażnicy”, broszury, bruliony, notatki i kalendarz Orbisu z 1960 roku z zapiskami. Na ten plon rzucił się Zakład Kryminalistyki KGMO. Ściągnięto plony innych rewizji, m.in. w Krakowie, różne arkusze papieru listowego, kratkowanego i bloczki kieszonkowe. Specjaliści mieli przeprowadzić ekspertyzę grafologiczną, mającą dowieść, że wszystko zostało nakreślone tą samą ręką. Oczywiście chodziło o rękę Brodaczewskiego.

Grafolodzy jednak się ociągali, stale domagali się nowych próbek pisma. Ale Brodaczewski okazał się niewdzięcznym aresztantem, bo nie dość, że odmawiał jakichkolwiek zeznań kapitanowi Stefanowi Pabisiakowi z SB, to nie chciał nawet tej odmowy potwierdzić własnym podpisem. Jak wspomina żona kapitana Pabisiaka, wracał on do domu i niczym z rodziną się nie dzielił. Był z natury małomówny, dusił wszystko w sobie. A miał co.

SB komponuje dane

Przełom w śledztwie nastąpił w listopadzie 1960 roku. Do akt dołączono notatkę zaczynającą się od słów: „SB uzyskała dane”. Ten mało efektowny, skromny zwrot oznaczał, że SB wykonała ogromną pracę, a właściwie koronkową robotę, aby wytworzyć „fakty” pozwalające skazać Brodaczewskiego. Poinformowano prokurator Pancer, że mieszkaniec Gdańska Mieczysław D. wysyła na różne adresy w kraju listy omawiające działalność świadków Jehowy. Pancer wydała postanowienie o zajęciu korespondencji. Poczta Polska wyłapała wszystkie listy Mieczysława D. i przekazała SB. Lektura była formalnością. Mieczysław D. pisał tylko o Brodaczewskim, oczerniał go. Aresztowany, siedząc w więzieniu, wpadł w sidła, które na wolności zastawiła SB.

Nie było dowodów, ale się znalazły: Brodaczewski źle się prowadzi moralnie, a co najważniejsze – jest członkiem kierownictwa nielegalnych świadków Jehowy. Na tej podstawie prokurator Pancer wzmocniła zarzuty.

Aby wszystko formalnie grało, kapitan Pabisiak wyruszył z kapitanem Zdzisławem Górnickim do Gdańska. Tam przeprowadzili rewizję u Mieczysława D. Znaleźli oryginały listów zaczynających się od słów „Drogi Bracie”. D. informował w nich kraj, że Brodaczewski „popijał w towarzystwie świeckich osób”. Zapytywał, „kim jest Brodaczewski, jeśli chodzi o stronę moralną?”.

Prokurator Pancer w obecności Pabisiaka odczytała urywek z listu Mieczysława D. podejrzanemu Brodaczewskiemu. Ten wysłuchał i odmówił złożenia wyjaśnień. Mieczysław D. został wcześniej wykluczony ze świadków Jehowy, gdyż podejrzewano go, iż przyczynił się do aresztowania Szeidera, kierownika związku. A zakomunikował mu o tym kilka miesięcy przed swym aresztowaniem Brodaczewski.

Oficer śledczy Pabisiak, zapewne dopingowany przez przełożonych, ponawiał próby przesłuchań aresztowanego. Siadali od dziesiątej rano i do przerwy nic się nie działo. Podczas przerwy zjadali obiad. Potem znowu zaczynali, ale bez rezultatu. Raz tylko Brodaczewski odezwał się i Pabisiak szybko to zanotował: „Jestem świadkiem Jehowy i nim pozostanę. Odmawiam składania wyjaśnień, bo chcę zaprotestować. Odczuwam, że wobec mnie, mojej przynależności wyznaniowej wyciąga się represje, co uważam, że jest niezgodne z Konstytucją. Postępowanie z moją osobą od chwili zatrzymania do chwili obecnej jest dla mnie niejasne i zagadkowe”.

Brodaczewski odmawiał też wymienienia osób, u których pracował. Tłumaczył śledczemu Pabisiakowi, że robi tak, gdyż obawia się, iż osoby mu pomagające będą szykanowane

Prokurator Pancer realizuje wytyczne

Kapitan Pabisiak wyruszył w kraj kompletować dowody. Do Krakowa i Kielc. Zostały przeprowadzone liczne rewizje i przesłuchania. Pabisiak wrócił do Warszawy ze świadkiem S., który zeznał, że Brodaczewski jest w kierownictwie świadków Jehowy.

Aktywność Pabisiaka nie wynikała z jego własnej inicjatywy, chociaż kapitan jako doświadczony ubek znał się na robocie. Miał zwierzchników w Departamencie III MSW, ale nie tylko. Za sznurki pociągał pułkownik Marian Janic, wicedyrektor gabinetu ministra spraw wewnętrznych. Pułkownik naświetlił w piśmie, które trafiło do prokurator Marii Pancer, o co idzie gra. Jesienią 1958 roku – napisał w dokumencie – polecono SB prowadzenie rozpoznania wewnętrznego w sekcie świadków Jehowy w celu paraliżowania i przecinania wrogiej przestępczej działalności. Świadkowie Jehowy są organizacją religijną pochodzenia amerykańskiego. Centrum świadków Jehowy, tzn. Towarzystwo Strażnica, mieści się na Brooklynie. Szefem jest, jak zawsze, Amerykanin.

Pułkownik Janic wykładał dalej: „Cechą charakterystyczną organizacji ÇŚJČ jest jej międzynarodowy i kosmopolityczny charakter (…) oraz nie występująca na taką skalę w żadnej innej sekcie mafijność”. Powtarzał sformułowania: „mafijność sekty, skłonność do mafii”. Zauważył też, że „ŚJ” utrzymują tajną łączność z sektą w Związku Radzieckim. Osobą zajmującą się sprawami Eriki – organizacji świadków Jehowy w ZSRR – jest Marian Brodaczewski. Wysoki urzędnik MSW pochwalił się również osiągnięciami: w 1960 roku zlikwidowano osiem drukarń sekty (elektryczne powielacze). Wyjaśnił, że występujący w tekstach świadków Jehowy termin „piekarnia” oznacza drukarnię.

Prokurator Pancer przygotowała na podstawie wytycznych pułkownika Janica akt oskarżenia. Po prawie rocznym śledztwie w czerwcu 1961 roku rozpoczęła się rozprawa Brodaczewskiego. Odbywała się przy drzwiach zamkniętych. Brodaczewski nie przyznał się do winy, do zarzucanego mu pełnienia czynności kierowniczych, tzw. sługi okręgu II, a następnie III w zdelegalizowanym stowarzyszeniu świadków Jehowy. Mówił na rozprawie: „MSW celowo mnie obciąża, ponieważ nie zgodziłem się na współpracę z nimi. Kiedy nie zgodziłem się, wysocy urzędnicy MSW mi grozili i teraz groźby te zaczynają spełniać. Mieczysława D. znam, wydaje mi się, że współpracuje z MSW. Dlatego nie jest aresztowany”.

Mówiąc o wysokich urzędnikach MSW, Brodaczewski miał na myśli pułkownika Janica, który wzywał go na nocne przesłuchania, podczas których groził, kusił i przeklinał.

Oskarżony na rozprawie zachowywał się wyzywająco i twardo. Ośmieszył prokurator Pancer i pułkownika Janica, wyjaśniając, że Erika, organizacja świadków Jehowy w ZSRR, wymieniona w akcie oskarżenia, to nic innego jak maszyna do pisania marki Erika, którą zakupił dla żony.

Świadek oskarżenia prosi o przebaczenie

Na procesie jako świadkowie oskarżenia wystąpiły dwie osoby wykluczone ze świadków Jehowy – Mieczysław D. oraz S. Potwierdzili, że Brodaczewski pełnił funkcje kierownicze. Oskarżony w ostatnim słowie powiedział: „Twierdzenia, że wchodzę w skład kierownictwa krajowego, że jestem wrogiem klasowym, że prowadzę się niemoralnie – są bezpodstawne. Dlatego stoję przed sądem, że nie dałem się urobić w określony sposób, by w ostatecznym wyniku okazać się zdrajcą”.

Sąd skazał Brodaczewskiego na dwa lata więzienia. Odsiadywał wyrok w więzieniu w Wołowie wśród recydywistów. Po wyjściu na wolność długo nie mógł znaleźć pracy. Po przejęciu przez SB kartoteki świadków Jehowy na kolejnym procesie w Kielcach skazano Brodaczewskiego na milionową grzywnę. Komornik wynosił z jego domu co cenniejsze przedmioty. Pod koniec lat sześćdziesiątych udało mu się zatrudnić w Polskich Liniach Oceanicznych. Pływał na statkach jako mechanik.

W połowie lat dziewięćdziesiątych Brodaczewskiego odwiedził Mieczysław D., którego zeznania posłużyły do skazania Brodaczewskiego.

– Mieczysław D. był świadkiem na naszym ślubie – mówi Ludwika Brodaczewska. – Rozmawiali całą noc. Mąż powiedział, że mu przebacza.

Marian Brodaczewski wystąpił do Sądu Najwyższego o rehabilitację. W listopadzie 1998 roku SN uchylił wyrok z 1962 roku. Brodaczewski o tym się nie dowiedział, wcześniej zmarł.

Mieczysław D. jest świadomy, że pogrążył go swymi zeznaniami.

– Ale czy myśli pan, że bez moich zeznań nie skazaliby go? – pyta.

– Zapewne skazaliby. Pana zeznania jednak pozwoliły osądzić go w majestacie prawa. Pan jako świadek powiedział, że Brodaczewski pełnił kierowniczą rolę wśród świadków Jehowy.

W mieszkaniu Mieczysława D. SB przeprowadziła w 1960 roku rewizję. Funkcjonariusze zabrali literaturę religijną, korespondencję i maszynę do pisania.

– Kilkakrotnie wzywali mnie do MSW na przesłuchania. Listu obciążającego Brodaczewskiego nie napisałem. Zapewne zrobiło to SB. Mieli moją maszynę do pisania, a mój podpis sfałszowali – mówi Mieczysław D.

Nie chce wyjawić, w jaki sposób SB skłoniła go do zeznawania przeciwko Brodaczewskiemu.

– Rozmawiali ze mną. Namawiali do współpracy, obiecywali duże pieniądze. Nie zgodziłem się na to.

– To dlaczego zgodził się pan zeznawać?

– Oni mieli swoje metody. W MSW przedstawili mi prokurator Pancer. Rozmawiałem z nią. Byłem wtedy w konflikcie z Brodaczewskim. I coś na procesie powiedziałem.

– Przez pana Brodaczewski powędrował do więzienia.

– Nie powiedziałem o wielu rzeczach, o których wiedziałem. Na przykład o kontaktach ze świadkami Jehowy w Rosji. Ta działalność nosiła kryptonim Erika. Utrzymywaliśmy z nimi stałą korespondencję. Listy przesyłaliśmy dzięki kolejarzom jeżdżącym na trasie z Przemyśla do Lwowa. SB wypytywała się o to. Gdybym cokolwiek pisnął, wyrok byłby o wiele wyższy – mówi Mieczysław D.

Kapitan, a później major SB Stefan Pabisiak nie żyje od dwudziestu kilku lat. Prokurator Maria Pancer przeszła na emeryturę w 1984 roku.

Dodaj komentarz